czwartek, 13 sierpnia 2020

Z Tymkiem po Koronę Gór Polski - Akcja Charytatywna



"Z Tymkiem po Koronę Gór Polski" to akcja charytatywna, której celem było zwrócenie uwagi ludzi na nieuleczalną chorobę 10-letniego chłopca, cierpiącego na Zespół Pradera-Williego. Tym samym, celem stała się zbiórka pieniężna - by z uzbieranej kwoty rodzice mogli opłacić niezbędne turnusy rehabilitacyjne.

Więcej o Zespole Pradera -Willego Polityka - Zawsze Głodni... 

Udało nam się łącznie zebrać około 30 tysięcy zł... Ktoś powie niedużo... ja powiem... dziękuję za to co udało się zebrać... Każda złotówka była na wagę złota i cieszyliśmy się jak dzieci widząc przyrost środków na koncie Fundacji Siepomaga.



Projekt Korona Gór Polski obejmował zdobycie 28 szczytów pasm górskich Polski, od najniższej Łysicy po najwyższe Rysy. Zajęło nam to 10 miesięcy... Każdą wyprawę relacjonowaliśmy na facebooku (Z Tymkiem po Koronę Gór Polski - Akcja Charytatywna) oraz instagramie (Z_Tymkiem_po_KGP), pisały o nas lokalne media w zależności od miejsca, w którym akurat byliśmy.

Tatra Premium Magazine (str. 72-73)
https://issuu.com/tatramagazine/docs/tatra_premium_grudzien_150_dpi

Nasze Sudety
http://naszesudety.pl/z-tymkiem-po-korone-gor-polski.html

Początkowo było nas troje... mieliśmy jasno określony cel, wydrukowaną flagę, założony fanpage na facebooku i ogromne chęci do działania... sukcesywnie dołączali inni... znajomi... znajomi znajomych... czworonogi... Zebrała się całkiem spora grupa osób gotowych razem z nami zdobywać polskie szczyty dla Tymka. Stworzyliśmy wspólnie coś wyjątkowego, o czym będziemy długo pamiętać. Pozostanie po nas piękna historia...

Ponad 30 000 m. n. p. m. - tyle wynosiły łącznie wszystkie szczyty należące do Korony. Przez ten niespełna rok mogliśmy wielokrotnie sprawdzić swoje fizyczne możliwości, a tym samym mieliśmy okazję by poznać najpiękniejsze rejony Polski od Sudetów po Bieszczady.




Poniżej krótkie opisy zdobycia poszczególnych szczytów dla Tymka.



1. ŁYSICA (GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE) - 05.10.2019 r.

Godzina piąta, minut trzydzieści, kiedy pobudka zagrała....Chciałoby się tak zaśpiewać... niestety rzeczywistość jest bardziej brutalna... O tej porze już dawno siedzimy w wynajętym busie i siedmioosobową grupą przemierzamy polskie drogi😊 Celem podróży jest miejscowość Święta Katarzyna, z której wyruszymy zdobywać Łysicę dla Tymka.

Nasza droga jest nieco wydłużona, z uwagi na konieczność "zgarnięcia" po drodze dwójki uczestników naszej wyprawy z Krakowa. Stamtąd już z krótkimi przerwami w celu zwiedzenia toalet na stacjach benzynowych, zmierzamy prosto do celu. Na parking przy Klasztorze Sióstr Bernardynek w Św. Katarzynie docieramy dziesięć minut przed czasem.

Niestety pogoda nie jest dla nas zbyt łaskawa.. jest zimno, ale mimo wcześniejszych prognoz nie pada. Punktualnie o 9:00 wyruszamy w kierunku bramy do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Każdy z uczestników kupuje bilet wstępu do Parku w wysokości 7 zł, pamiątkowe zdjęcie i zaczynamy naszą mozolną wspinaczkę😂🤣

Nieopodal wejścia do Świętokrzyskiego Parku Narodowego, znajduje się mogiła, w której pochowano 80-ciu żołnierzy AK zamordowanych przez Niemców w 1943 roku. Lasy świętokrzyskie od wieków były miejscem kryjówek powstańców i żołnierzy. Schronienie tu znaleźli między innymi powstańcy styczniowi oraz oddziały partyzanckie AK. Idąc dalej mijamy pomnik Stefana Żeromskiego oraz źródełko i kapliczkę Św. Franciszka. Pierwsza kapliczka została wybudowana w 1641 roku, obecna w XIX wieku. Według miejscowych wierzeń, woda w źródełku ma moc leczenia oczu. Legenda głosi, że moc ta pochodzi od łez wylanych przez dziewczynę opłakującą utratę siostry. Bartek i Aneta nie mogli odmówić sobie spożycia. Zobaczymy czy przejrzą na oczy😂

Droga na Łysicę jest częścią czerwonego szlaku Edmunda Massalskiego z Gołoszyc do Kuźniaków. Pokonanie trasy nie przysporzyło nam żadnych technicznych trudności, choć początkowo wiedzie ostro pod górę. Wykorzystujemy zatem ten czas na integrację 😊

Po czterdziestu minutach zdobywamy szczyt. Flaga z buzią Tymka wzbudza ogromne zainteresowanie😍 Na zakończenie wyprawy wbijamy swoją pierwszą pieczątkę do książeczki potwierdzającą zdobycie szczytu. Pierwsze koty za płoty jak mawiają.. pozostało do zdobycia jeszcze 27 szczytów.












2. WIELKA SOWA (GÓRY SOWIE) - 26.10.2019 r.

Sobotni poranek... 5.00 rano... w umówionym miejscu jakim jest parking pod hipermarketem, ładujemy się siedmioosobową grupą do wynajętego busa. Ponoć to ostatnie cieple dni tej jesieni... zatem widoki z dzisiejszych szczytów powinny zadowolić każdego malkontenta, choć akurat w naszej ekipie takowych osób nie znajdziecie - obowiązuje bowiem zakaz narzekania😛😂 lub jak kto woli - zakaz stękania😂 Mkniemy zatem po polskich drogach w kierunku Sudetów, gdzie rozpoczynamy dzisiejszą wędrówkę po górskich szlakach. Pierwsza góra to Wielka Sowa najwyższy wierzchołek Gór Sowich 1015 m. n.p.m.

O godzinie 9:00 stawiamy się na ostatnim parkingu przed wejściem na zielony szlak, w miejscowości Sokolec. Humory dopisują... Dołącza do nas siedem nowych osób (w tym trójka dzieciaków)😊😍💪 Ustalamy miejsca postoju, które wykorzystamy na zdjęcia. I w drogę.. Według znaków wędrówka powinna nam zająć około 1,20 h… Większość turystów wybiera szlak czerwony z Przełęczy Sokolej, ale przez znaczną część prowadzi on po asfaltowej drodze… Stawiamy więc na kontakt z naturą…

Pierwsze 30 minut to wspinaczka pod górę… Wzdłuż szlaku zielonego rozciągała się kiedyś malownicza wieś Sowa… Do tej pory w lesie możemy natrafić na ruiny dawnych domów wczasowych…

Dochodzimy do Schroniska Sowa (880 m. n.p.m.), które zostało oddane do użytku w 1897 roku. Zatrzymujemy się w celu zrobienia kilku zdjęć. Teraz od wejścia na szczyt dzieli nas już tylko 35 minut marszu…Naszą uwagę przyciąga niespotykany nigdzie w Polsce kolor szlaku wymalowany na drzewach – fioletowy. To tzw. „Srebrna Droga” czyli szlak biegnący nad Doliną Srebrnej aż do Przełęczy Walimskiej, który oprowadza po dawnych sztolniach górnictwa srebra…

Przez krótki odcinek trzy szlaki czerwony, zielony i fioletowy prowadzą razem pod górę… Po kilkunastu metrach zielony i czerwony ostro skręcają w prawo… A my razem z nim.. Otaczająca nas roślinność robi się coraz bardziej karłowata, a ścieżka kamienista… czyli zbliżamy się do tysiąca metrów nad poziomem morza. Po chwili marszu na horyzoncie, pomiędzy drzewami pojawia się kamienna wieża widokowa… jesteśmy na szczycie😁😍💪🦉


Kamienna wieża na Wielkiej Sowie, na którą zaraz będziemy się wdrapywać powstała w 1906 roku. Wysoka na 25 metrów stanowi świetny punkt widokowy na całą okolicę… Po uiszczeniu opłaty w zawrotnej kwocie 6 zł możemy podziwiać panoramę Sudetów Środkowych aż po Ślężę… Widoki cudne😊 Co ciekawe wieża została wybudowana w ramach projektu sławiącego Otto von Bismarcka. Takich wież wybudowano na świecie około 240, z czego 40 na terenach Polski. Do czasów obecnych zachowało się ich raptem 17🙃🙂 Niestety wieje bardzo silny wiatr, dlatego nie zabawiliśmy na wieży zbyt długo, ale za to wbijamy pamiątkowe pieczątki do naszych książeczek KGP. Przysiadamy następnie pod drewnianą wiatą i rozpoczynamy grupową konsumpcję zawartości plecaków😂 Za chwile przecież wyruszymy w kierunku Masywu Ślęży, gdzie mamy zamiar zdobyć kolejny szczyt z listy KGP - Ślężę. Trzeba zatem koniecznie uzupełnić spalone kalorie 😊










3. ŚLĘŻA (MASYW ŚLĘŻY) - 26.10.2019 r.

Po przejechaniu 40 km z Sokolca na Przełęcz Tąpadło (385 m. n.p.m.) rozpoczynamy zdobywanie drugiego dziś szczytu należącego do Korony Gór Polski - Ślęży😱😁💪 Jest parę minut po 13:00… Powinniśmy wrócić zanim dopadną nas egipskie ciemności 😂😂 Góra nie należy do wysokich, jednak musimy mieć na uwadze porę roku… szybciej zacznie robić się ciemno, a w nogach mamy przecież już dzisiaj zdobyty szczyt Wielkiej Sowy… tempo może być zatem wolniejsze🤣 Najpierw jednak musimy znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu, a okazuje się to przy tych gabarytach nie lada wyzwaniem. Zwłaszcza, że wiele osób zapragnęło dzisiaj spędzić dzień na świeżym powietrzu☀️ W końcu pełni optymizmu ruszamy na żółty szlak.

Ślęża z łac. Monte Silencii czyli Góra Milczenia, inaczej nazywana Górą Sobótką jest najwyższym szczytem Masywu Ślęży i całego Przedgórza Sudeckiego. Co ciekawe od nazwy góry powstała nazwa plemienia Ślężan, a później Śląska…Góra niegdyś stanowiła ośrodek pogańskiego kultu solarnego i jedno z najważniejszych polskich miejsc mocy, a jego początki sięgają epoki brązu.


Po niecałej godzinie marszu szerokim traktem znaleźliśmy się na szczycie. Tłum niestety spory… Szczyt to rozległa polana, na której wiele osób rozpaliło ogniska i drażni nasz zmysł powonienia zapachem pieczonych kiełbasek…😂🐖 Wykorzystując ostatnie promyki słońca ustawiamy się pod rzeźbą kamiennego niedźwiedzia… później odwiedzamy pozostałe budynki na szczycie. Znajdujące się tu schronisko i kościół zostały wpisane na listę zabytków Narodowego Instytutu Dziedzictwa…
 Oczywiście przy tak dobrej pogodzie ze szczytu rozpościera się wspaniały widok na panoramę Niziny Śląskiej. Wdrapujemy się na wieżę widokową, ale nie jest to atrakcja dla każdego. Na szczyt wieży prowadzą bowiem strome drabinki i bardzo wąskie przejścia😆 widok jednak rekompensuje trud wspinaczki🙂 Alternatywą dla żądnych widoków, jest wieża widokowa znajdującego się na szczycie Kościoła, tam wchodzenie jest mniej ekstremalne🙂 co ciekawe kościół ów powstał w miejsce wybudowanego w XIV w. przez Bolka II Srogiego zamku obronnego, który na przestrzeni lat uległ zniszczeniu.

Na zakończenie nasze kroki kierujemy do schroniska, gdzie przybijamy pieczątki do książeczki KGP, a niektórzy z nas uzupełniają kalorie kiełbaską z grilla. Obowiązkowo robimy zdjęcia całej grupy z flagą i zaczynamy schodzenie. Pora wracać, choć nie powiem.. przez chwilę przemknęła nam w głowie myśl, żeby zdobywać bonusowo jeszcze jedną górę😱 Jednak zgodnie z zasadą: mierz siły na zamiary, postanowiliśmy jednak wracać do domu.















4. WALIGÓRA (GÓRY KAMIENNE) - 16.11.2019 r.

I w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień… dzień kiedy wszyscy razem znowu spotkamy się na górskim szlaku😃❤️🏔  Akcja jaką prowadzimy na rzecz Tymka spowodowała, że zawiązała się pomiędzy nami przyjacielska relacja. W końcu nic tak nie łączy ludzi jak wspólne działanie. A grupa robi się coraz większa.

Wyruszamy wynajętym busem wcześniej niż ostatnio, na miejscu zbiórki jesteśmy już o 4 rano. Co prawda nasz kierowca Krzysztof zaspał i trzeba go było skutecznie obudzić, wysyłamy więc z misją samobójczą Bartka licząc, że jako długoletniemu przyjacielowi, najmniej mu się oberwie za brutalne wyrwanie ze snu😂 Z drobnym poślizgiem, w końcu ruszamy w drogę. Zamierzamy zdobyć dzisiaj trzy szczyty położone w Sudetach, dlatego pośpiech będzie wskazany. Do końca też nie mamy pewności na jakie warunki pogodowe natrafimy w górach. Według prognozy pogody jak na połowę listopada, ma być całkiem ładnie☺️🌞

Pierwszą górą, jaką przyjdzie nam dzisiaj zdobyć jest Waligóra – najwyższe wzniesienie Gór Kamiennych. Nie sposób zaliczyć go do trudnych technicznie szczytów. Jednak jeśli ze wszystkich dostępnych szlaków wybierzemy żółty, czyli najtrudniejszy, to zapewniam że trasa ta może dostarczyć wielu ekstremalnych wrażeń i niejednego przyprawić o zadyszkę😱😜

Samochód zostawiamy pod Schroniskiem Andrzejówka na Przełęczy Trzech Dolin. Stąd według drogowskazów droga na szczyt powinna nam zająć jakieś 25 minut. No właśnie... Powinna... niekoniecznie tak jest.. Ta trasa jest najkrótsza ze wszystkich dostępnych, ale zdecydowanie najbardziej stroma. Czas trochę się wydłużył. Minimalnie. Początek trasy to szeroki, wygodny trakt. Jednak po chwili marszu docieramy do granicy lasu i rozwidlenia dróg. Żółty szlak prowadzący na szczyt, zamienia się w wąską ścieżkę i wchodzi głębiej w las. Stromo…Ścieżka pnie się bardzo ostro pod górę. Poza tym trochę luźnych kamieni, mnóstwo korzeni, na które musimy uważać. Co chwila przystajemy, żeby zaczerpnąć powietrza i spojrzeć za siebie – wówczas widać jaką pokonujemy wysokość.

Po 30 minutach marszu wszyscy docieramy na szczyt Waligóry. Wychodzimy na malutka polankę w lesie. Szczyt nie jest specjalnie ładny i nie ma na nim niczego ciekawego. No może oprócz naszej grupy w tym jednym momencie😂😜😍 Krótki odpoczynek, sesja fotograficzna na szczycie, uzupełnienie płynów. Trzeba wracać. W końcu w planach mamy jeszcze dwa szczyty😉 Wszyscy zgodnie stwierdzają, że próbujemy zejść tą samą trasą, którą weszliśmy. Niby moglibyśmy wrócić innym, łagodniejszym szlakiem, ale według drogowskazu zajęło by to nam aż 1,30 h. Nie mamy tyle czasu.

Zejście nie jest już tak łatwe, schodząc każdy ratuje się jak może. Łapiemy się wszystkiego, co akurat znajduje się w zasięgu naszych rąk. Korzenie, drzewa, krzaki... Chwila nieuwagi wystarczyła, żeby Bartek wylądował na przysłowiowych czterech literach😱😂🤣 W schronisku obowiązkowo przybijamy pieczątki do książeczek, po czym wyruszamy zdobywać drugi szczyt😀👍🤜🤛









5. SKALNIK (RUDAWY JANOWICKIE) - 16.11.2019 r.

Z Przełęczy Trzech Dolin wyruszamy w kierunku Sudetów Zachodnich. Po przejechaniu 40 km zatrzymujemy samochód w miejscowości Czarnów, na oznakowanym parkingu na samym końcu wsi😉 Naszym celem jest zdobycie Skalnika (945 m. n.p.m.), najwyższego wzniesienia Rudaw Janowickich. Zaraz przy parkingu wchodzimy na niebieski szlak. Po przekroczeniu szlabanów i drewnianej tablicy informującej, że „Czarnów żegna”, należy bardzo ostro skręcić w prawo. To jedyne miejsce, gdzie należy zachować czujność i nie zgubić szlaku. Mniej więcej po dwudziestu minutach marszu pod górę, dochodzimy do leśnej ścieżki. Teren się wypłaszacza...

Po kolejnych dwustu metrach ponownie należy ostro skręcić, tym razem w lewo. I ponownie znajdujemy się wśród gęstej leśnej roślinności...🌲🌳 Kolejne dwadzieścia minut marszu.. dochodzimy do niezwykłej formacji skalnej Koni Apokalipsy🐴🦄😂 Jest to grupa kilku granitowych ostańców o wysokości 16 metrów, które swą nazwę zawdzięczają ponoć sylwetce przypominające zarysem konie. A że apokalipsy... To akurat dołożyli harcerze z obozu w Strużnicy, którym przyszło gasić pożar wokół skałek. Od Koni już rzut beretem do szczytu Mała Ostra, który jest znacznie bardziej oblegany przez turystów z uwagi na swoje walory widokowe. W partii szczytowej znajduje się kilka okazałych skał, na których ustawiono platformę widokową. Ponoć ów punkt widokowy należy do jednego z najpiękniejszych w całych Sudetach😍

Po krótkiej przerwie i sesji fotograficznej na punkcie widokowym, wracamy na niebieski szlak i dobrze oznakowaną ścieżka dochodzimy w ciągu następnych 10 minut do najwyższego wzniesienia Rudaw Janowickich. Skalnik zdobyty! 

Co ciekawe góra posiada dwa wierzchołki. Na wyższym znajdziemy ruiny dawnej wieży widokowej oraz drewnianą tabliczkę z nazwą szczytu. Niższy to właśnie odwiedzona wcześniej Mała Ostra. Na szczycie znajduje się skrzynka (choć trzeba jej poszukać), w której możemy znaleźć pieczątkę. Wbijamy ją kolejno do naszych książeczek Zdobywców Korony Gór Polski jako potwierdzenie zdobycia góry📙😁







6. SKOPIEC (GÓRY KACZAWSKIE) - 16.11.2019 r.

Skopiec, najwyższe wzniesienie Gór Kaczawskich, najniższym paśmie Sudetów, będzie naszą trzecią górą zdobytą w tym dniu i pierwszą, na którą nie prowadzi żaden oznakowany szlak turystyczny. Przynajmniej od pewnego momentu trasy.Po krótkiej analizie mapy decydujemy, że zdobędziemy ten jakże ambitny szczyt od wsi Komarno😁😂

Podjeżdżamy do miejsca, gdzie kończy się asfaltowa droga i tam na poboczu zostawiamy samochód.
Ruszamy żółtym szlakiem... po krótkim marszu dochodzimy do dość nowoczesnej instalacji w postaci butów rozwieszonych na resztkach drzewa. To autorski projekt artystki Magdaleny Orsak pod tytułem "Droga w błękit". Pomnik znajdujący się na Przełęczy Kromalickiej wykonano w 2013 r. Na uschniętej czereśni, artystka poprzybijała kilka barwnych butów, które zmierzają w stronę błękitnego nieba. W sumie ten oryginalny pomysł sprawia, że ów spacerek staje się ciekawszy🥿👠👡😀🤩

Po chwili szlak żółty odchodzi w zupełnie innym kierunku niż ten, do którego zmierzamy. Teraz radzić musimy sobie sami😱🤣 Po dojściu do granicy lasu, kierujemy się w prawo za widocznym znakiem i po chwili wchodzimy na niebieski szlak, z którego zaczynają się całkiem niezłe widoki.. skręcamy w lewo i ubitą drogą maszerujemy dalej... Na jednym z drzew odnajdujemy niewielką tabliczkę z kierunkiem w jakim mamy dalej podążać.. po chwili stajemy na szczycie Skopca 724 m. n.p.m.🤗🤜🤛💪 Szczyt jest całkowicie zalesiony, więc o pięknych widokach możemy tylko pomarzyć... Ze skrzyneczki jaka znajduje się pod nazwą szczytu, wyciągamy pieczątkę i kolejno wbijamy ją do książeczek KGP. Wracamy ta samą drogą.










7. MOGIELICA (BESKID WYSPOWY) - 14.12.2019 r.

Tym razem nasza wyprawa na dwa kolejne szczyty należące do KGP rozpoczyna się już dzień wcześniej. Stawiamy na integrację i zacieśnienie więzi😂😉 Nasza koszalińska ekipa postanowiła ponownie do nas dołączyć, więc niezbędne stało się wynajęcie pokoju na noc. Zatem dość liczną grupą zjawiliśmy się w pensjonacie blisko rodzinnej miejscowości Beaty i Bartka i do północy nawiązywaliśmy stosunki polsko-węgiersko-angielskie. A po północy nawet i gruzińskie😂 Oczywiście w ramach integracji odwiedziliśmy również Jarmark Bożonarodzeniowy w Świątnikach Górnych😀

Na Mogielicę, czyli najwyższy szczyt Beskidu Wyspowego wyruszamy mocno niewyspani z Przełęczy Rydza Śmigłego o godzinie 8.00. Buty przebrane, raczki i kijki w plecakach... przygotowani jesteśmy jak na warunki co najmniej alpejskie😂 Odnajdujemy zielony szlak i pełni werwy wspinamy się pod górę. Póki co podejście jest dość łagodne. Po krótkiej wędrówce asfaltową drogą, pochodzimy do granicy lasu, a po dalszych kilkunastu minutach dochodzimy na przysiółek Szarysze.

Po kolejnych kilkunastu minutach dochodzimy do polany Mocurka. Od tego momentu rozpoczyna się właściwe i strome podejście na Mogielicę😳😱. Znaczna część ekipy wysuwa się na prowadzenie i biją rekord w jak najszybszym zdobyciu szczytu😂 niektórzy zabezpieczają tyły i powolutku, nieśpiesznie, podziwiając okoliczna przyrodę i wypatrując leśnej zwierzyny, pną się w górę własnym rytmem😂🤣

W końcu znajdujemy się na Polanie Wyżnikówka. Zanim wejdziemy na szczyt robimy chwilowy odpoczynek. Przy dobrej widoczności można stąd zobaczyć Tatry w pełnej okazałości, ale niestety nie tym razem. Robi się coraz chłodniej, naciągamy kaptury i ruszamy w dalszą drogę🥶 Na południowym krańcu polany szlak osiąga granice rezerwatu przyrody Mogielica"... i znika w lesie. Wąską ścieżka pniemy się w górę mijając po drodze słynną skałę z piaskowca zwana Zbójnickim Stołem. Legenda mówi, że w tym miejscu zbójnicy dokonywali podziału łupów z grabieży.
Po kilku minutach marszu stajemy na wierzchołku Mogielicy - 1170 m. n.p.m.💪💪

Na szczycie oprócz wieży widokowej, którą Panowie uznali za świetny punkt na rozwieszenie naszej "Tymkowej" flagi, znajduje się tablica informująca o katastrofie niemieckiego bombowca, który w styczniu 1944 roku rozbił się na wschodnich zboczach Mogielicy oraz krzyż papieski. Obowiązkowa sesja fotograficzna, choć warunki atmosferyczne znacznie się pogorszyły, chwila na rozmowę, kubek gorącej kawy...☃️❄️ Zakładamy raczki i wyruszamy w drogę powrotną. Kolejnym szczytem do zdobycia w dniu dzisiejszym będzie Lubomir.











8. LUBOMIR (BESKID MAKOWSKI) - 14.12.2019 r.

Po przejechaniu około 30 kilometrów zatrzymujemy się na Przełęczy Jaworzyce. Zza chmur wygląda słońce, więc jest nadzieja, że tym razem na szczycie nie zaskoczy nas padający śnieg😉☃️ Naszym celem do zdobycia jest Lubomir (904 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Beskidu Makowskiego🚶‍♀️🚶‍♂️

Ruszamy czerwonym szlakiem, który początkowo prowadzi nas asfaltową drogą. Po krótkiej chwili droga zmienia się na bardziej szutrową… Za ostatnimi zabudowaniami wchodzimy do gęstego lasu. Podejście na szczyt nie jest zbyt męczące czy długie, po drodze, która jest zarazem ścieżką dydaktyczną, rozmieszczono kilka plansz dotyczących badań astronomicznych. Nie bez przyczyny zresztą. Na szczycie Lubomira wybudowano Obserwatorium Astronomiczne. Jego budowę zainicjował w 1922 roku książę Kazimierz Lubomirski – nazwa szczytu pochodzi więc od jego nazwiska. Obserwatorium to zostało całkowicie zniszczone podczas drugiej wojny światowej. Odbudowano je dopiero w 2007 r.

Po niecałej godzinie marszu zdobywamy szczyt. Zaczęło niestety potwornie wiać, wiec odechciewa się nam wszelkich nasiadówek. Robimy zdjęcia i zbieramy się do odwrotu. Chętnie weszlibyśmy do środka Obserwatorium, ale niestety jest zamknięte. Tym samym nie przybijemy pieczątki do książeczki na szczycie😕 musimy więc szukać alternatywy🤔 Szybko okazało się, że w restauracji znajdującej się na początku szlaku możemy przybić pieczątkę, a przy okazji zjeść cały żur jaki znajdował się w kuchennym garze😂
Najedzeni wracamy do domu, odwiedzając po drodze krakowski rynek. To była kolejna niezapomniana wyprawa😊😍













9. CZUPEL (BESKID MAŁY) - 04.01.2020 r.

Cyklon Fabian nadciąga😱 Cyklon Fabian sieje spustoszenie😱 takimi informacjami jesteśmy zarzucani przez cały piątek. Konsternacja🤔 jechać zatem na ten Czupel czy nie jechać? Będzie faktycznie tak tragicznie jak zapowiadają czy przejdzie przysłowiowym "bokiem"... Decydujemy wspólnie, że jedziemy i sprawdzimy "naocznie" czy będzie tak dramatyczna pogoda🌨☃️

Zatem na najwyższy szczyt Beskidu Małego wyruszamy znacznie później niż do tej pory bo o 8.30 zamiast o 4.00 rano😂 Ustalenie późniejszej pory wymarszu skutkowało dłuższym snem😛 Zresztą Czupel, dla nas mieszkańców południowej Polski, jest praktycznie na wyciągnięcie ręki. Po godzinnej jedzie wynajętym busem stawiamy się na Przełęczy Przegibek (663 m. n.p.m.). Czeka już tutaj na nas ekipa z Krakowa.

Punktualnie o 10.00 wyruszamy niebieskim szlakiem w kierunku szczytu. Spodziewaliśmy się zasp śnieżnych, a tu czeka na nas zaledwie trochę oblodzony szlak i ścieżka z udeptanego śniegu. Wkładamy jednak raczki i zaczynamy nasze dwugodzinne podejście na szczyt😊 Po chwili spokojnego marszu odbijamy ostro w lewo. Pierwsze kilkadziesiąt metrów jest strome, aż do wejścia na szeroką leśną drogę. Teren odrobinę się wypłaszcza, zatem nasze zdobywanie szczytu zamienia się w niedzielny spacerek😉 Niestety na trasie nie ma zbyt wielu widoków, które zapierałyby dech w piersi. Gdzieniegdzie można dostrzec wyłaniające się zza drzew sąsiadujące pasma górskie.
Do schroniska na Magurce Wilkowickiej docieramy po niecałej godzinie. Robimy sobie krótki przystanek na herbatkę, podziwianie ośnieżonego krajobrazu i krótkie pogawędki😊

Po chwili przerwy ruszamy dalej. Zgodnie z informacją umieszczoną na znakach, powinniśmy dotrzeć na szczyt za 40 minut. Droga prowadzi nas łagodnie grzbietem. Mijamy ruiny schroniska "Widok na Tatry" które funkcjonowało w tym miejscu do 1967 r., by po chwili stanąć na szczycie😄🤜🤛💪 Czupel o wysokości 933 m. n.p.m. (choć niektóre źródła podają 930) nie powala widokami. Szczyt jest mocno zalesiony. Robimy zwyczajowo sesję fotograficzną i po chwili rozpoczynamy schodzenie, a niektórzy zjeżdżanie po oblodzonym szlaku😂

W drodze powrotnej zaglądamy ponownie do schroniska na Magurce i przybijamy pieczątki do naszych Książeczek Zdobywców KGP. Teraz pozwalamy sobie na dłuższą nasiadówkę😊🥪🌭🥣🍽Tym razem nasza wyprawa kończy się na zdobyciu jednego szczytu, rozjeżdżamy się do domów. Ale za to następna... 🤩 W następnej Was zaskoczymy😉😝














10. KOWADŁO (GÓRY ZŁOTE) - 01.02.2020 r.

No i doczekaliśmy się w końcu kolejnej wyprawy. A że podczas tego weekendu mamy w planach zdobycie 4 szczytów należących do KGP nazwaliśmy sobie ten wyjazd "Masakrator z Tymkiem"😂

Dwoma busami (jeden wyjechał z Krakowa, drugi z Mysłowic) stawiamy się rano we wsi Bielice skąd rozpoczniemy zdobywanie Rudawca i Kowadła. Na obie góry prowadzi ten sam szlak i trzeba uważać chcąc zdobyć najpierw Rudawiec, żeby nie odbić na Kowadło. Niestety nie uważaliśmy i tym samym zmieniliśmy ustaloną kolejność 😂

Kowadło to najwyższy szczyt Gór Złotych i choć wzniesienie to jest dużo wyższe od pozostałych z listy szczytów należących do Korony Gór Polski, to zdecydowanie mniej popularne... Dzięki temu można cieszyć się samotną wędrówką po jednym z najdłuższych pasm górskich w Sudetach.

Pokonując leśny zagajnik docieramy do granicy z Czechami. Tu szlak odbija w lewo i na końcowym odcinku prowadzi stromo pod górę. Po 45 minutach marszu docieramy na szczyt💪🏔

Chwila na zdjęcia, chwila na odpoczynek. Wracamy na początek trasy i tym razem odbijemy na Rudawiec.





11. RUDAWIEC (GÓRY BIALSKIE) - 01.02.2020 r.

Po zdobyciu Kowadła, przyszedł czas na Rudawiec. Trasa początkowo prowadzi wzdłuż rzeki Biała Lądecka, a następnie odbija w prawo w las..

Rozpoczynamy dość strome podejście w błocie i topniejącym śniegu. Docieramy do drogi, którą wytyczono szlak narciarstwa biegowego. Tutaj też zaczyna się rezerwat Puszcza Śnieżnej Białki.

Dochodzimy do granicy z Czechami. Przy szczycie Iwinka (1076 m. n.p.m.) odbijamy w prawo i dalej idąc wzdłuż słupków granicznych osiągamy szczyt Rudawca. Niestety położony jest wśród drzew, więc trudno tu mówić o powalających widokach... Standardowo już sesja fotograficzna z flagą, krótki odpoczynek..

Na dziś koniec.. jutro kolejne dwa szczyty należące do KGP. Czas na integrację😏😀😆 w iście królewskim stylu..





12. ORLICA (GÓRY ORLICKIE) - 02.02.2020 r.

Ach cóż to była za noc😆💃 nie byle jaka noc, bo spędzona w zabytkowym Pałacu Ławica pod Kłodzkiem😊 Wstajemy rano w wyśmienitych humorach i po śniadaniu zmierzamy w kierunku Gór Orlickich.

Na najwyższy szczyt tego pasma czyli Orlicę wyruszamy z Kamienia Rubartscha (920 m.n.p.m.). Zielony szlak pnie się wolno do góry. Na próżno szukać tu ostrych podejść. Zgodnie z tablicą informacyjną, na szczyt powinniśmy dojść za niecałą godzinę. Jak się później okazało zrobiliśmy tą trasę w określonym czasie ale tam i z powrotem...😂😀 Po trzydziestu minutach docieramy do celu. Najpierw do wiaty turystycznej, a następnie odbijając w lewo, na sam szczyt. Orlica - 1084 m.n.p.m. zdobyta💪🏔

Odsłonięty na szczycie w 2012 r. pomnik ma upamiętniać pobyt na nim prezydenta USA Johna Quincy Adamsa, cesarza Józefa II oraz Fryderyka Chopina i stanowi dla nas nie lada atrakcję fotograficzną😀 Tymek dotarł tam gdzie same sławy były😆🙈 Wracamy tą samą drogą, którą weszliśmy. Przed nami jeszcze jeden szczyt do zdobycia - najwyższe wzniesienie Gór Bystrzyckich - Jagodną.




13. JAGODNA (GÓRY BYSTRZYCKIE) - 02.02.2020 r.

Po przejechaniu niecałych 20 km zatrzymujemy się na Przełęczy Spalonej przy Schronisku PTTK Jagodna. Stąd wyruszymy na ostatni do zdobycia podczas tego weekendu szczyt - Jagodną (977 m.n.p.m). To najwyższe wzniesienie Gór Bystrzyckich. Cześć Panów z grupy ubolewa, że wczoraj nie zdobywaliśmy tej góry ponieważ odbywały się tu zawody o dość kontrowersyjnej nazwie, a polegające na przebiegnięciu danego odcinka trasy w strojach kąpielowych😳😆 ku uciesze męskich oczu😂🙈

W każdym razie z Przełęczy Spalonej, niebieskim szlakiem wchodzimy spacerkiem na sam szczyt... Trasa jest wyjątkowo nużąca... Choć niewątpliwą zaletą jest niewielka ilość turystów na szlaku... Po 50 minutach docieramy do celu... To był bardzo aktywny weekend przyznacie😉 pora wracać do domu😂








14. BISKUPIA KOPA (GÓRY OPAWSKIE) - 29.02.2020 r.

Po długim rozleniwieniu, wszak ostatnia wyprawa miała miejsce miesiąc temu, przyszła w końcu pora na rozruszanie kości i zaliczenie kolejnych w tym roku szczytów należących do Korony Gór Polski😁 Pierwszym będzie najwyższy szczyt Gór Opawskich - Biskupia Kopa. Akurat dzisiaj, 29 lutego, obchodzimy w Polsce Dzień Chorób Rzadkich, a na taką właśnie chorobę cierpi Tymek, dla którego zbieramy pieniądze.
W zasadzie nasza podróż zaczęła się już w piątek, gdzie ekipą prawie dwudziestu osób zameldowaliśmy się w "uroczym" pensjonacie w Głuchołazach😂🙈 W każdym razie rano wstajemy nieco niewyspani i zmierzamy w kierunku miejscowości Pokrzywna. Tam na parkingu "Polana" zostawiamy samochód i zielonym szlakiem przemierzamy krótki odcinek drogi.

W Dolinie Bystrego Potoku zmieniamy szlak na niebieski i dochodzimy do słynnej Gwarkowej Perci czyli ścian wyrobiska górniczego po nieczynnym kamieniołomie. Te odsłonięte skały oraz nieczynne wyrobisko kamieniołomu objęte są ochroną jako pomnik przyrody nieożywionej. W 1985 roku na wyrobisku zamontowano 11 metrową drabinkę, co miało turystom ułatwić wejście. Nam ułatwi zejście, ale o tym później😏 Wychodzimy na Rozdroże pod Piekiełkiem (440 m. n.p.m) i stąd żółtym szlakiem dochodzimy do Schroniska Pod Kopą Biskupią (765 m. n.p.m). Czeka tam na nas urocza koza Magda i ciepła herbata😂

Zmieniamy szlak na czerwony i po 20 minutach maszerując wzdłuż granicy polsko-czeskiej, docieramy na szczyt☺️💪 Punktem charakterystycznym jest tu 18 metrowa wieża widokowa znajdująca się już po czeskiej stronie. Chwila odpoczynku i rozpoczynamy schodzenie. Najwięcej czasu i trudności przysparza nam zejście Gwarkową Percią. Jedni schodzą normalnie inni korzystają z drabinki. To dobry moment na stawienie czoła swoim lękom. Niestety ta atrakcja zabiera nam za dużo cennego czasu, wobec czego Kłodzką Górę jaką mieliśmy dziś zdobyć jako drugą, przekładamy na następny wyjazd🤷‍♀️😉












15. CHEŁMIEC (GÓRY WAŁBRZYSKIE) - 01.03.2020 r.

Na drugi podczas tego weekendu szczyt do zdobycia, wybieramy Chełmiec... najwyższe wzniesienie Gór Wałbrzyskich. W nogach mamy już zdobytą w sobotę Biskupią Kopę, rozgrzewka więc za nami..🤩

Wędrówkę rozpoczynamy z miejscowości Boguszów Gorce. Bez trudu odnajdujemy niebieski szlak, którym będziemy maszerować... U wylotu niewielkiej doliny rozpoczynamy strome i uciążliwe podejście. W końcu zdobywamy Mały Chełmiec (776 m.n.p.m.)... Tutaj szlak niebieski łączy się z zielonym, wzdłuż którego rozstawiono stacje Drogi Krzyżowej tzw. Trudu Górniczego. Jest to jedyna w kraju Górnicza Kalwaria... Jej trasa wiedzie od nieistniejącego szybu barytu na szczyt Chełmca, gdzie znajduje się ostatnia stacja. Każda z mijanych stacji jest poświęcona górnikom różnych kopalni, a na ostatniej widnieje napis: "Pamięci wszystkich ofiar górnictwa".

Szerokim traktem dochodzimy na najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich😍💪

W zasadzie Chełmiec jest drugim co do wysokości szczytem tego pasma. O dwa metry jest wyższa Borowa, jednak na moment tworzenia listy Korony Gór Polski, nie były wykonane dokładne pomiary tych gór. Wykorzystujemy fakt, jesteśmy sami i w dość nietypowy sposób postanawiamy uczcić zdobycie 15 szczytu😂💣💥 A później... jedziemy zdobyć Skalne Miasto w Czechach...










 16. SKRZYCZNE (BESKID ŚLĄSKI) - 25.04.2020 r.

No i w końcu się spotykamy na szlaku🤜🤛😀 Po tygodniach przymusowej kwarantanny możemy wreszcie napawać się górskimi widokami i rozprostować stare kości. Oczywiście szalejący wirus zmusił nas do przestrzegania kilku podstawowych zasad bezpieczeństwa, a więc zabieramy chusty, maseczki, płyny dezynfekujące do rąk. Każdy z nas dojeżdża na szlak własnym transportem, więc traktujemy to wyjście jako indywidualną potrzebę dla poprawy zdrowia psychicznego🤪😎

O umówionej godzinie stawiamy się na szlaku, by w wymaganych odstępach zdobyć najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego – Skrzyczne. Razem z nami na szlaku pojawia się bokser Tomasz Gromadzki oraz raper Piotr Szpila, którzy przekazali na aukcję dla Tymka cenne artefakty.


Naszą wędrówkę rozpoczynamy pod stacją kolejki linowej, skąd wolnym krokiem ruszamy niebieskim szlakiem w górę. Wolnym… oczywiście tylko przez nielicznych. Nasi Panowie jak zwykle ruszali jako pierwsi, a na samym końcu dziarsko maszerowały trzy dziewoje, w tym jedna po operacji kolana😂

Po chwili docieramy do Hali Jaworzyna (948 m n.p.m.), choć gubiąc szlak po drodze ta chwila była dla niektórych wiecznością. Tu robimy krótki odpoczynek na zasilenie żołądków i po chwili wracamy na trasę. Niecodzienny a zarazem smutny to widok, jak w tak popularnym turystycznie miejscu jest pusto o tej porze dnia. Ale takie oto mamy czasy…😷

Po dwóch godzinach, nie uwzględniając krótkiego postoju na Hali Jaworzyna, docieramy do schroniska na Skrzycznem, oczywiście zamkniętego. Niestety razem z nami dotarły tu również czarne chmury… Mimo wielu obostrzeń wyjazd był bardzo udany, zatem do zobaczenia już wkrótce na kolejnym szczycie😗











17. BABIA GÓRA (BESKID ŻYWIECKI) - 02.05.2020 r.

Tym razem szybciej niż zwykle, bo raptem tydzień od zdobycia ostatniego szczytu, wybieramy się na koleją wyprawę dla Tymka. Wybieramy Babią Górę, najwyższe wzniesienie Beskidu Żywieckiego💪🤜🤛😜 Prognozy pogody nie napawają optymizmem, jednak czym jest parę kropli deszczu jeśli idzie się w tak szczytnym celu😉 Razem z nami ponownie na szlaku pojawia się raper Piotr Szpila Chyra, zaczynamy go podejrzewać, że zapałał do nas sympatią😂😜

Babia Góra nazywana jest również Diablakiem… To drugi co do wysokości szczyt należący do Korony Gór Polski, wznosi się na wysokości 1725 m n.p.m. Jedna z legend mówi, że nazwę swą góra zawdzięcza... kupie kamieni wysypanych przez babę przed domem, inna że pod górą liczni zbójnicy ukrywali swoje kobiety... w każdym razie wszystkie legendy kręcą się wokół kobiet🥰😍

Samochody zostawiamy na Przełęczy Krowiarki. Z uwagi na panujące zagrożenie zarażenia koronawirusem, każdy z nas przyjeżdża własnym środkiem transportu. Panowie policjanci nie próżnują i bacznie przyglądają się każdemu skupisku ludzi na parkingu😎

Wspinamy się czerwonym szlakiem około 50 minut ostro pod górę. Po tym czasie wychodzimy na otwarty teren… Jesteśmy na Sokolicy (1367 m n.p.m). Rewelacyjne miejsce widokowe. Przed nami „wyrasta” Babia Góra. Pogoda jak zapowiadali zaczyna się gwałtownie zmieniać. Naciągamy na siebie kolejne warstwy ubrań, choć mamy wśród nas i takich, którzy dziarsko maszerują bez koszulki🤣😱 Do miejsca zwanego Kępą (1530 m n.p.m.) dochodzimy ścieżką porośniętą po obu stronach kosodrzewiną, następnie mijamy Gówniak (1617 m n.p.m). Nazwa Gówniak wzięła się od… odchodów pasących się na nim do końca XIX wieku zwierząt😂 Widoczność jest mocno ograniczona, naszą drogę wyznaczają znajdujące się na trasie słupki. Dochodzi bardzo silny wiatr i deszcz.
Niczym himalaiści rozpoczynamy atak szczytowy:) w typowym dla tej wysokości terenie skalistym. Jeszcze jedno podejście… Jest… Szczyt Babiej góry zdobyty!!!🤜🤛😀

Tym razem zdjęcie zrobiliśmy w ekspresowym czasie. Babia Góra nie była zbyt gościnna dla nas tego dnia.







18. WYSOKA KOPA (GÓRY IZERSKIE) - 16.05.2020 r.


No i w końcu doczekaliśmy się wyjazdu z noclegiem😂 To duże ułatwienie, ponieważ w weekend można zdobyć więcej niż jeden szczyt należący do Korony Gór Polski😉 Tym razem ponownie pojawiamy się w Sudetach. Na pierwszy ogień wybieramy Wysoką Kopę najwyższe wzniesienie Gór Izerskich 1126 m.n.p.m.

Wstajemy rano, choć nie było to łatwe biorąc pod uwagę wieczorną integrację przy ognisku i kiełbaskach😂🤣 Zaczynamy naszą trasę na parkingu przy słynnym Zakręcie Śmierci😱 Nazwa przerażającą to fakt i nie bez przyczyny. Zakręt Śmierci swoją nazwę zawdzięcza serii tragicznych wypadków, które miały tu miejsce. Wyruszamy zatem z żółtym szlakiem w stronę Schroniska Wyskoki Kamień. To będzie nasz pierwszy punkt postojowy. Początkowo trochę musimy się wspiąć, jednak cała trasa mimo że długa, jest bardzo łagodna, wręcz polecają ją na rodzinne spacery z dziećmi🤷‍♀️

Po godzinnym marszu docieramy do Schroniska Wysoki Kamień 1058 m.n.p.m. Ze szczytu rozciągają się fantastyczne widoki na Karkonosze, Góry Izerskie czy Rudawy Janowickie. Chwila odpoczynku, kawka, herbatka i dalej przed siebie…

Cała trasa na szczyt w jedną stronę ma ok. 9 km, więc trochę jeszcze przed nami. Różnica wysokości pomiędzy schroniskiem a samym szczytem Wysokiej Kopy to niecałe 100 metrów, a odległość do pokonania to 5,5 km. Zatem teraz czeka nas już tylko spacerek po płaskim terenie. Szlak jest jednak bardzo malowniczy, co chwila napotykamy ostańce skalne, a „wisienką na torcie” jest kamieniołom – pozostałość po nieczynnej już Kopalni Kwarcu Stanisław.

W sumie po 3 godzinach od wyjścia z parkingu zdobywamy Wysoką Kopę. Co ciekawe, na szczyt nie prowadzi oznakowany szlak turystyczny, po prostu trzeba wiedzieć, w którym miejscu z niego odbić. Tym samym na koncie mamy już 18 górek zdobytych😃💪 A po zejściu z Wysokiej Kopy, przemieszczamy się w okolice Kłodzka skąd będziemy następnego dnia atakować kolejny szczyt należący do Korony Gór Polski🙂🙃

















19. KŁODZKA GÓRA (GÓRY BARDZKIE) - 17.05.2020 r.

Poranek dnia następnego… wstawanie równie ciężkie jak poprzednio…😂🤣 zapewne przez te nocne rozmowy w saunie, jaką mieliśmy do dyspozycji w agroturystyce😉 Rano orzeźwiająca kąpiel w rzece postawiła niektórych na nogi i dodała energii na resztę dnia.

Z lekkim opóźnieniem wyruszamy na Przełęcz Kłodzką. Stąd najłatwiej zdobyć kolejny szczyt należący do Korony Gór Polski. Kłodzka Góra, bo o niej mowa, to tak naprawdę drugi pod względem wysokości szczyt Gór Bardzkich, ale w chwili ustanawiania obowiązującej listy nie przeprowadzono badań geodezyjnych. Obecnie wyższa o pięć metrów jest Szeroka Góra. Podobny przypadek mieliśmy już w Górach Świętokrzyskich, tam wyższa od Łysicy jest ponoć Agata🤔

Z Przełęczy Kłodzkiej, niebieskim szlakiem, rozpoczynamy podejście... Na dzień dobry... dość stromo... Szybko nabieramy wysokości... Ale nic bardziej mylnego. Teren jest mocno pofałdowany. Po drodze zdobywamy trzy niższe szczyty: Podzamecką Kopę, Trzy Granice, Jelenią Kopę💪

Na szczyt Kłodzkiej Góry docieramy w niecałe 10 minut od zdobycia Jeleniej Kopy. W sumie niecała godzina marszu licząc od parkingu, za nami. Przed samym szczytem zmieniamy szlak z niebieskiego na żółty.

Jak zwykle sesja foto, wbijanie pieczątek, taniec plemienny😂😍 Wracamy… po drodze zahaczamy jeszcze o Twierdzę Kłodzką. Z punktu widokowego, w oddali na horyzoncie, dostrzegam Góry Stołowe… to cel naszej kolejnej wyprawy z Tymkiem😉











20. ŚNIEŻNIK (MASYW ŚNIEŻNIKA) - 30.05.2020 r.

I kolejny weekend "Tymkowy" przed nami. Tak jak ostatnio wyjeżdżamy już w piątek. Trochę relaksu przed zdobyciem kolejnych gór nam nie zaszkodzi😉

Sobotni dzień postanawiamy spędzić w Sudetach Wschodnich, zaliczając szczyt kolejnej góry należącej do Korony. Nasz wybór padł na Śnieżnik… Cel: Międzygórze, skąd czerwonym szlakiem – najbardziej stromym, jednak najszybszym i najbardziej widokowym, chcemy zdobyć szczyt.
Śnieżnik zwany również Śnieżnikiem Kłodzkim to najwyższy szczyt Masywu Śnieżnika. To jedyna góra w masywie, która wystaje ponad górną granicę lasu. Szczyt stał się modnym celem wędrówek w połowie XIX wieku, kiedy góra wraz z okolicą stała się własnością księżniczki Marianny Orańskiej... podziwiano z niech wschody i zachody słońca… Oferta kusząca, jednak nie tym razem😉

Po kolejnych 25 minutach dochodzimy do kolejnego rozwidlenia szlaków. Tu też robimy krótki odpoczynek na uzupełnienie płynów😂

Kierujemy się na prawo, przez mostek, górską rzekę zostawiamy w tyle… Kolejne rozwidlenie... odbijamy w lewo... Stąd rozpoczynamy bardzo strome podejście… kamienie i rozległe korzenie drzew nie ułatwiają wędrówki… Ale nie ma tego złego... Zaczynają się nam ukazywać rewelacyjne widoki na sąsiednie pasma górskie i okoliczne miejscowości.

Po chwili marszu szlak mocno odbija w prawo i z tego miejsca rozpoczniemy strome podejście zboczem Średniaka do Hali pod Śnieżnikiem. Dochodzimy do schroniska, ale to jeszcze nie koniec wycieczki… Ze schroniska niebieskim szlakiem przez kolejne 30 minut pniemy się pod górę…

Wchodzimy na kopułę z kamieni, by znaleźć się na najwyższym punkcie szczytu. Tym razem na wyposażeniu posiadamy również drona, więc wkrótce wrzucimy Wam zmontowany filmik😀 A że dzisiaj akurat jest Dzień bez Stanika, to nasi Panowie dumnie pokazali się bez koszulek😂 Jutro ponoć Dzień bez Majtek😜

A wieczorem... same atrakcje😊😍 męska część ekipy rozegrała mecz piłkarski z miejscowymi. Powiedzmy, że rozgrywka nasi kontra Bardo zakończyła się remisem😉



















21. SZCZELINIEC (GÓRY STOŁOWE) - 31.05.2020 r.


Tak jak zapowiadały wszystkie prognozy obudziliśmy się w strugach deszczuPełni nadziei na wypogodzenie pakujemy plecaki i wyruszamy do miejscowości Karłów skąd rozpoczniemy zdobywanie kolejnego szczytu dla Tymka. Ten wznoszący się na wysokość 919 m n.p.m. szczyt jest najwyższym w paśmie gór stołowych w Sudetach Środkowych. Wybitność niewielka – niecałe 260 metrów, więc będzie to przyjemna i lekka wyprawa i przede wszystkim nie zajmie nam zbyt wiele czasu. Z góry ustalamy więc, że oprócz Szczelińca zwiedzimy jeszcze Błędne Skały😍

Nazwa Gór Stołowych jest oczywista… są płaskie jak stół… charakteryzują się tym, że nie mają wyraźnie zarysowanych pasm lecz składają się z pojedynczych szczytów o bardzo stromych zboczach i płaskich wierzchołkach. Początkowo żółty szlak wiedzie asfaltową drogą wśród różnorakich handlarzy próbujących wcisnąć turystom wszystko co tylko można, począwszy od góralskiej ciupagi po piłki plażowe… Deszcz zaczynał odpuszczać, tym bardziej więc jesteśmy zadowoleni🙂🙃

Po chwili dochodzimy na skraj lasu skąd rozpoczynamy naszą wspinaczkę krętym szlakiem składającym się z 665 schodów wykutych w skale… nie liczyliśmy… ale wierzymy na słowo… Po stopniach dochodzimy na wysokość 867 m n.p.m. czyli do skrzyżowania na przełęczy oddzielającej Szczeliniec Mały od Szczelińca Wielkiego. Żółty szlak biegnie dalej płasko przez przełęcz, ale my idziemy w górę – po schodach na szczyt.. Po czterdziestu minutach spokojnego wchodzenia dochodzimy do schroniska. Niewątpliwą atrakcją turystyczną Szczelińca są oryginalne skały znajdujące się na szczycie, którym nadano osobliwe nazwy utworzone od ich rzeczywistego wyglądu, a także liczne tarasy widokowe, kręta trasa z ogromnymi szczelinami, korytarzami, głębokimi wąwozami…Taras widokowy znajduje się przy samym schronisku, dlatego obowiązkowo należy przysiąść i nacieszyć oczy… odpoczywamy na ławkach nad kilkusetmetrową przepaścią😱

W końcu wchodzimy w skalny świat… Wyznaczoną ścieżka mijamy min: kwokę, małpoluda, wielbłąda oraz liczne tarasy widokowe… Najwyższa skała na Szczelińcu czyli Tron Liczyrzepy jest jednocześnie szczytem Szczelińca.

Ze Szczelińca schodzimy wąską ścieżką. Droga którą przyszliśmy i droga powrotna spotykają się u stóp góry… Obowiązkowym punktem wycieczki dla każdego turysty, który zwiedził Szczeliniec, powinny być w dalszej kolejności Błędne Skały czyli zespół formacji skalnych usytuowanych na wysokości 852 m n.p.m. na Stoliwie Skalniaka. Tu wstęp również jest płatny. Pomiędzy formami skalnym takimi jak skalne grzyby, słupy czy maczugi przebiega kilkusetmetrowa trasa turystyczna, a większość skał, podobnie jak na Szczelińcu, posiada swoje nazwy. Spotkamy tu min. Tunel, Kuchnię, Kasę czy najpopularniejszą Kurzą Stopkę. W niektórych miejscach szczeliny pomiędzy skałami są tak wąskie że musimy przeciskać się na wdechu…

W drodze powrotnej postanawiamy "polansować" się jeszcze w Kudowie Zdrój😜😍




















22. WYSOKA (PIENINY) - 13.06.2020 r.

Tym razem zawitaliśmy w Pieniny😍 Po nocy spędzonej w iście PRL-owskim klimacie kierujemy się w kierunku Jaworek. Naszą wędrówkę na Wysoką rozpoczynamy w Wąwozie Homole. Na jego dnie płynie potok Kamionka, tworząc liczne kaskady… Zielony szlak prowadzi przez mostki, kładki. Bardzo urokliwe miejsce😊 Dla naszej wygody, wybudowano szereg ułatwień. Wszystko po to aby suchą stopą pokonać kilometrową trasę… Pokolenie naszych dziadków pewnie musiało pokonywać przeszkody przeskakując po dużych kamieniach na dnie wąwozu, co też musiało mieć swój urok.

Po 20 minutach wychodzimy na Dubantowską Polanę gdzie chwilowo odpoczniemy… Przyglądamy się tzw „Kamiennym Księgom” – skupisku skał, na których według miejscowej legendy zapisano ludzkie losy, aż do końca świata… Chyba nie chcemy wiedzieć… Byłoby mniej ciekawie nieprawdaż… Z Polany dalej w górę… Ścieżka jest wąska i śliska… Wcześniejsze opady deszczu dały o sobie znać. Po chwili wychodzimy na szeroki trakt… Tu skręcamy w prawo w kierunku Wysokiej.

Po przeprawieniu się przez rzekę, wychodzimy na szeroką polanę… Szlak staje się bardziej stromy... szybko nabieramy wysokości… Wędrówkę umilają nam widoki i stado pasących się owiec😂 Jak się miało okazać, największa atrakcja tego podejścia😂 Gdy dochodzimy do porośniętego lasem stożka Wysokiej, zmieniamy szlak na niebieski. Droga staje się kamienista i stroma… do tego dochodzi błoto, które nie ułatwia wędrówki😂 W końcu zdobywamy Wysoką (1050 m.n.p.m.) Dzięki dobrej widoczności przed nami pojawiły się tatrzańskie szczyty…

Najstarszym dokumentem jaki znaleziono, w którym wspomina się Wysoką był dokument górniczy z 1739 roku, gdzie zanotowano „Ta góra jest najwyższa między innymi górami i okrągła, na której skała jest jako zamek. Przystęp do niej jest zbyt przykry, zaledwie człek pieszy wniść może” (żródło: Wikipedia). No więc skoro daliśmy radę „wniść” to musimy i „zliżć”… a że w dzisiejszych planach mamy jeszcze leniuchowanie nad zalewem i wieczorne ognisko, musimy się pospieszyć...















 23. RADZIEJOWA (BESKID SĄDECKI) - 14.06.2020 r.

Niestety poranek przywitał nas pochmurną pogodą🤷‍♀️ szybkie śniadanie, ogarnięcie śmieci, poszukiwanie zgubionego klucza...😱 z lekkim opóźnieniem meldujemy się we wsi Obidza skąd rozpoczniemy zdobywanie najwyższego szczytu Beskidu Sądeckiego🕧😂

Przez całą drogę na szczyt będziemy walczyć z ostrym cieniem mgły😂 Sceneria niczym z horroru 😱😂 Podziwiając zapierające dech w piersi krajobrazy, docieramy do Przełęczy Gromadzkiej😂🤪 Zmieniamy szlak na niebieski w kierunku Wielkiego Rogacza. W końcu dochodzimy do Głównego Szlaku Beskidzkiego i podążamy nim w kierunku Radziejowej, gubiąc się przy tym parokrotnie😂

Po 45 minutach osiągamy cel... szczyt Radziejowej zdobyty... Część ekipy tak pobłądziła, że czekanie na nich nie miałoby sensu😂 Zatem robimy pamiątkowe zdjęcie bez nich i rozpoczynamy schodzenie🏃‍♀️🏃‍♂️







24. TARNICA (BIESZCZADY) - 04.07.2020 r.

No i gdzie byłeś jak my byliśmy w Bieszczadach?🤣😅 Ponad 40 osób🤜🤛😱🥰

Z Wetliny na szlak w miejscowości Wołosate, mamy niecałe 30 minut drogi do przejechania. Dzisiaj jak nigdy zależy nam na punktualności, bowiem parę dni temu okazało się, że razem z nami górę będą zdobywać również dziadkowie Tymka💞 Po wykupieniu biletu wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego (swoją drogą kolejka jak po papier toaletowy w dobie COVID-19)🤣 kierujemy się niebieskim szlakiem w stronę Tarnicy. Szlak bardzo szybko dochodzi do granicy lasu i od razu zaczyna się stromo wspinać. Trasa prowadzi po schodach, co na dłuższą metę jest mocno męczące… Zwłaszcza jak się ma krótkie nogi🤭🚶‍♀️😅

Po półtoragodzinnej wspinaczce wychodzimy z lasu… Przed nami otwierają się rewelacyjne widoki😄 Do pokonania ścieżka, a właściwie kolejne schody (progi przeciwerozyjne)… Od tego momentu będzie już tylko w górę…

W końcu wszyscy odnajdujemy się na szczycie – 1346 m.n.p.m. Tarnica jest nasza😊💪 Nazwa góry pochodzi od rumuńskiego słowa „tarnita” czyli siodło. I tak sobie na tym siodle trochę posiedzieliśmy ucinając pogawędkę z dziadkami Tymka🥰

Obowiązkowo zdjęcie pod żelaznym krzyżem i podziwianie widoków. Wracamy tą samą drogą, a że w planach mamy jeszcze relaks nad Soliną, trochę szybciej niż zwykle przebieramy nóżkami😅🚶‍♀️🚶‍♀️
A wieczorem… A wieczorem ćwiczymy przy ognisku nowy układ taneczny🤫🤫🤫




















25. LACKOWA - BESKID NISKI - 05.07.2020 r.

Bieszczady są piękne, bardzo widokowe i co najważniejsze wciąż dzikie.. aż żal opuszczać to miejsce😪 Mamy jednak dzisiaj kolejną górę w planach do zdobycia, dlatego prosto po śniadaniu, lekko niewyspani, przemieszczamy się w Beskid Niski. Naszym celem jest Lackowa 997 m.n.p.m💪😊

"Góra policyjna" jak potocznie mówi się o Lackowej to 15 szczyt pod względem wysokości na liście KGP🚶‍♀️ Samochody zostawiamy w miejscowości Izby i zwartą grupą ruszamy przed siebie..
Po kilkunastu minutach dochodzimy na Przełęcz Beskid. Wytężamy wzrok ponieważ na wielu portalach górskich można przeczytać, że większość osób czuje się zagubiona w tym miejscu. Odnalezienie początku czerwonego szlaku nie należy do łatwych zadań. W końcu dostrzegamy wąska ścieżkę prowadzącą w las. Pojawia się też oznakowanie czerwonego szlaku i pierwsze słupki graniczne. A żeby reszta ekipy, która została z tylu nie pobłądziła, zostawiamy bardzo charakterystyczne oznakowanie na ziemi🤣

W połowie drogi zaczynamy gwałtownie piąć się w górę. Ponoć nachylenie w niektórych momentach przekracza 30 stopni😱🙄 nie bez przyczyny ten odcinek szlaku nazywany jest "ścianą płaczu"👀😭 Po godzinnym podejściu iście tatrzańską trasą docieramy na szczyt💪🤩 Niestety na próżno szukać ze szczytu Lackowej zapierających widoków...









26. TURBACZ (GORCE) - 18.07.2020 r.

To już prawie ostatnie wspólne chwile na szlaku🏔🚶‍♂️🚶‍♀️😪 Oprócz Turbacza do zdobycia pozostały już tylko Śnieżka i Rysy😱

Na szósty co do wysokości szczyt Korony Gór Polski wybieramy się szlakiem zielonym z Nowego Targu. Od innych ma wyróżniać się ładniejszymi widokami na Podhale i Tatry. Oczywiście przy dobrej pogodzie😅🤣

Początkowo szlak prowadzi asfaltową drogą. Od mostu, u zbiegu dolin, trasa zaczyna wznosić się po stromym stoku… Po chwili wchodzimy na pierwszą z wielu polan jakie dziś miniemy... Idziemy dalej szerokim traktem…🚶‍♀️🚶‍♂️🏔 Po chwili marszu znaleźliśmy się na polanie o zgoła dziwnej nazwie Sralówki (1026 m. n.p.m). Wiele osób nie ma ochoty rozmyślać nad pochodzeniem tej nazwy… a właściwie to czemu nie… pochodzi ona od nazwiska gospodarza, który zamieszkiwał te terenu przez II wojną światową – Sobka Srala… ciekawe o czym pomyśleliście😂

Trasa biegnie dalej samym krańcem polany, następnie krótki odcinek pokonujemy lasem, by po chwili marszu znaleźć się na rozległej hali – Bukowinie Waksmudzkiej (1103 m. n.p.m). Krajobraz wypełniają licznie postawione bacówki, które można wynająć🏘🗻 W końcu dochodzimy do schroniska na Turbaczu😊 Niestety coraz bardziej pada, więc na szczyt podążamy już w strugach deszczu🤷‍♀️

Po dwóch godzinach marszu, z kilkoma przerwami na regenerację sił stajemy na najwyższym wzniesieniu Gorców - 1310 m.n.p.m.😁💪

















27.  ŚNIEŻKA (KARKONOSZE) - 08.08.2020 r.

W drodze na Śnieżkę tłumy... tak mówili... 😱 W przeddzień wyprawy zmieniliśmy godzinę wyjścia na szlak z 10.00 na 7.00. Chcieliśmy przez to uniknąć stania w kolejce na szczyt.. Nawet nam się udało jakoś sprawnie zebrać tym razem i mniej więcej o czasie wyruszamy pod dolną stacje kolejki. Stąd droga czarnym szlakiem ma nam zająć 2 godziny. To najtrudniejszy ale też i najszybszy szlak.
Ledwo weszliśmy na szlak, a tu nas dopada telewizja i prosi o udzielenie wywiadu😱 Bartek czuje się jak ryba w wodzie😊🤣

W końcu, juz jako celebryci, idziemy dalej😉 Szlak aż do Białego Jaru jest bardzo monotonny i mało atrakcyjny. Cały czas idziemy lasem, powoli nabierając wysokość. W Białym Jarze robimy pierwszy dłuższy odpoczynek. Miejsce urokliwe ale z tragedią w tle...

Odbijamy na Kopę tak popularną wśród turystów. Wjeżdżając kolejką mogą sobie znacznie skrócić trasę na szczyt. Ale dla nas nie byłoby to żadne wyzwanie😉 Mijamy stacje kolejki, gdzie zaczynają pojawiać się pierwsi turyści i kierujemy się do schroniska Dom Śląski. Musimy uzupełnić płyny... słońce zaczyna nam dawać w kość.. W oddali widać cel naszej podróży...

Po chwili odpoczynku wychodzimy słynnymi zakosami na szczyt💪 Stając na najwyższym szczycie Karkonoszy, stajemy tym samym na najwyższym szczycie Czech. Ważne dla tych z nas, którzy rozpoczęli swoją przygodę z Koroną Gór Europy😉

Ponieważ wchodziliśmy najkrótszym szlakiem, wracać będziemy zupełnie inna trasą. Koniecznie chcemy odwiedzić Strzechę Akademicką i Samotnię tak popularne w Sudetach schroniska.


























28. RYSY (TATRY)  - 29.08.2020 r.

28/28

No i w końcu nadszedł ten dzień... zawsze to była kwestia przyszłości.. wiedzieliśmy, że nadejdzie, ale był to termin odległy... Koniec akcji z Tymkiem... dziwnie brzmi... w końcu licząc wejście na Kilimandżaro, jesteśmy razem od roku...

Na Rysy wybieramy się dość liczną grupą, część osób zdecydowała się na wejście od strony polskiej, część od słowackiej. Jak się później miało okazać wszyscy zejdą razem słowackim szlakiem choć nie taki był początkowo plan😂

Wszyscy wyruszają w nocy z zamiarem spotkania się na szczycie. Jednak w Tatrach trudno coś zaplanować. Pogoda może się zmienić w ciągu kilkunastu minut. Ekipa polska wchodziła w gęstej mgle, ekipa słowacka przy bardzo silnym wietrze dochodzącym do 80 km/s. To były trudne warunki. Ale udało się!

O 10.30 polska grupa zdobyła szczyt, słowacka godzinę wcześniej⛰💪🥳

Meldujemy wykonanie zadania Tymku‼️


Korona Gór Polski jest Twoja☺







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz