Hm… Słodkie leniuchowanie…
Poranek przywitał nas temperaturą 29 stopni. Według
planu dzisiejszy dzień postanawiamy spędzić aklimatyzując się z otoczeniem. „Aktywny” wypoczynek dopiero od jutra.
Całe popołudnie, aż do kolacji,
spędziliśmy na plaży korzystając z dobrodziejstwa natury. Utrwalamy świeżo
nabytą opaleniznę.
W drodze powrotnej robimy zakupy
w markecie – jutro zaczynamy dzień od zwiedzania Doliny Królów więc zapas wody
jak najbardziej wskazany.
Wieczorem, zamierzamy zapuścić się na
targ arabski. Na bazar dochodzimy bez większych
przeszkód – tym razem zaopatrzyliśmy się w mapę miejscowości. Po drodze zero
zaczepek, naciągaczy, nikła reakcja na nasze odmienne facjaty. Arabowie
siedzą w kucki i
prezentują swój towar. Typowych naciągaczy spotkać można tylko w hotelach i przy większych
atrakcjach turystycznych.
Dzień 3 - Luksor
4:00 – Pobudka… Ze snu wyrywa nas
alarm nastawiony w komórkach. Większość rzeczy spakowałam już wczoraj, teraz
jeszcze zostały jakieś drobiazgi. Droga do Luksoru to 300 km odcinek pustynią
zachodnią do przejechania. Widoki jak dla mnie – rewelacyjne, przez większość
czasu jedziemy pomiędzy górami.
 |
Wspaniałe widoki towarzyszyły nam przez całą drogę do Luksoru...
|
Jeszcze kilka kilometrów i znajdziemy się w Luksorze, który w 1979 r. został wpisany
na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Luksor nazywany
największym muzeum świata na świeżym powietrzu, to obowiązkowy punkt pobytu w
Egipcie.
Na wschodnim brzegu z atrakcji
turystycznych należy wymienić: Świątynię Luksorską, Świątynię w Karnaku oraz
muzeum luksorskie. Z kolei do atrakcji znajdujących się na zachodniej stronie
brzegu należy zaliczyć: Dolinę Królów, Dolinę Królowych, Świątynię Hatszepsut,
Kolosy Memnona, Medinet Habu, Ramesseum, Ruiny Świątyni Merenptaha, Świątynia
Setnego I, wioska budowniczych grobowców
czyli Deir El-Medina. Chcemy zobaczyć jak najwięcej…
O godzinie 10:00 jesteśmy na
miejscu. Przed nami rozległa Dolina Królów… Niestety – zakaz
fotografowania w całej Dolinie – nawet
na zewnątrz.
Dolina Królów – nazwą tą określa
się dwa skalne wąwozy przecinające masyw górski. Ciekawostką jest fakt, że góry te z natury przypominają
piramidę, więc jakiś odnośnik do grobowców w Gizie został zachowany. Pierwszym faraonem, który kazał
się tu pochować był Thotmes I władca XVIII dynastii, a ostatnim – Ramzes XI, ale i tak
najstarszy grób należy do królowej Hatszepsut. Łącznie, jak dotąd odkrytych, w
Dolinie królów znajdują się 64 grobowce.
Nasza „wejściówka” pozwalała na
zwiedzenie trzech wybranych przez siebie grobowców, a grobowiec Tutenchamona
jest dodatkowo płatny.Wybieramy trzy grobowce Ramzesów: grób Ramzesa I (KV2),
grób Ramzesa IV (KV16) oraz grób Ramzesa III (KV11).
Z niecierpliwością wyczekujemy
następnej atrakcji - po 15 minutach jazdy docieramy do świątyni Królowej
Hatszepsut zwanej Ad-Dajr al Bari...
Jest… Piękna i okazała zaprasza nas do
środka. Trochę szkoda, że nie ma tu już alei sfinksów, które były usytuowane
wzdłuż drogi do świątyni, a zniszczone na przestrzeni
wieków.
 |
Luksor - Świątynia Hatszepsut i tereny obok niej... |
Po kilkunastu minutach, tuż przy
drodze, niemal kilometr za wsią Al-Gazira docieramy pod dwa majestatyczne posągi – ogromne Kolosy Memnona. Ich wysokość
to 23 metry
i są one jedyną pozostałością kompleksu grobowego Amenhotepa III. Kolosy
zostały zniszczone przez upływający czas
i starożytnych turystów.
Kolosy wykute zostały z kwarcytu.
Północny przedstawia Amenhotepa III z matką, a południowy Amenhotepa III z żoną
i córką.
Po drodze mijamy wspaniałe
pozostałości kompleksu świątyń zbudowanych przez Ramzesa II w Tebach Zachodnich
zwanych Ramesseum. Ciekawostką jest nietypowe umieszczenie na ścianach świątyni
wizerunku dzieci Ramzesa II – synowie i córki stoją w dwóch rzędach zgodnie z
prawem do sukcesji. Do dnia dzisiejszego zachowały się tylko ruiny.
 |
Ramesseum... Siła przyciągania jest ogromna...:-) |
Około 16.00 docieramy do Portu nr
3 - Wataneya i zostajemy zakwaterowani na statek o wdzięcznej nazwie „Le Scribe” lub druga nazwa
„Etoile du Nill III”.
O godzinie 18.00 kolacja na statku, a
później zwiedzamy Świątynię Luksorską.
 |
Przez kilka następnych dni statek będzie naszym domem, transportem i restauracją...:-) |
Świątynia Luksorska zwana Haremem
Południowym, ostatni punkt dzisiejszego dnia. Choć wieczorem
Świątynia jest rewelacyjnie podświetlona, to żałowaliśmy, że nie jesteśmy tam
za dnia.
 |
Wejścia do Świątyni Luksorskiej strzegą dwa olbrzymie posągi Ramzesa II |
Świątynia Luksorska została
wybudowana dla Amona, Mut i ich syna Chonsu. Odbywały się tu ważne dla Świątyni
w Karnaku doroczne uroczystości, kiedy to posąg Amona przebywał w Południowym
Haremie. Jednak za czasów panowania Ramzesa II (mój ulubieniec)
oddawano tu jemu cześć, dlatego też budowla wpisała się w kult żyjącego władcy
i była jego najważniejszą narodową świątynią.
Przed Świątynią znajdują się dwa
rzędy sfinksów (Aleja Sfinksów) o ludzkich głowach, tworząc drogę procesyjną.
Czas
leci nieubłaganie... Zachwyceni otoczeniem wracamy w dobrych humorach
na statek.
Dzień 4 - Luksor
Rano po sniadaniu wyruszamy zwiedzać
Świątynie Medinet Habu – najlepiej zachowaną świątynię grobową na
Zachodnim Brzegu Luksoru, zbudowaną przez Ramzesa II.
Podjeżdżamy pod Świątynię – rewelacja!!! Poza naszą kilkuosobową
grupą, nie ma tu nikogo.
 |
Wejście do Świątyni w Medinet Habu |
Są to ruiny zespołu świątyni Tothmesa III
oraz świątyni grobowej i pałacu Ramzesa II. W skład zespołu wchodzi
także kilka kaplic związanych z kultem Amona. Powalające są ogromne
reliefy, które nadal są w świetnym stanie oraz niewiarygodnie żywe
kolory, które zachowały się od czasów starożytnych.
Jedyna świątynia, w której kolory reliefów zachowały się od czasów starożytnych
W starożytności cały kompleks otoczony był
murami oraz stanowił administracyjne centrum regionu.
Świątynia Ramzesa II poprzedzona jest wysokimi pylonami, a za nimi
znajduje się dziedziniec otoczony filarami przedstawiającymi faraona w
postaci Ozyrysa.
Chwila zadumy nad rozmachem z jakim wybudowano Medinet Habu...
Za dziedzińcem kolejne pylony poprzedzają drugi
dziedziniec, za którym z kolei znajduje się sala hypostylowa z grupą
posągów przedstawiających faraona u boku boga Thota. Zachowały się tam
również 24 bazy kolumn poprzewracanych w czasie trzęsienia ziemi i
wykorzystanych później jako materiał budowlany. Jak dla mnie sala ta
wyglądała jakby była wypełniona ogromnymi kielichami:)
 |
Zachowały się jedynie bazy kolumn - przypominające kielichy:) |
Po
półtoragodzinnym „szwędaniu” się wśród ruin postanawiamy powoli wracać,
ale jeszcze na chwilę przysiadamy w kącie pierwszego dziedzińca, żeby
nacieszyć ostatni raz oczy.
Deir El-Medina czyli wioska
budowniczych grobowców to kolejny zabytek na naszej liście do
zwiedzenia. Wioska została założona po drugiej stronie Doliny Królów,
tak by pracujący przy grobowcach faraonów rzemieślnicy, mieli blisko do
pracy.
 |
Wioska budowniczych grobowców w Dolinie Królów |
Zdjęcia można robić tylko na zewnątrz – we
wnętrzach grobowców jest całkowity zakaz. Wchodzimy do pierwszego grobowca i nie wierzymy własnym oczom… Malowidła
na ścianach wyglądają tak jakby zostały zrobione może z miesiąc temu! A
przecież przetrwały kilka tysięcy lat…
Malowidła
przedstawiają sceny z codziennego życia zmarłego i jego rodziny oraz
obrzędy pogrzebowe. Generalnie do zwiedzania udostępnione są trzy groby,
my byliśmy w dwóch: grobie Sennedżema i Paszedu oraz w znajdującej się
nieopodal świątyni.
Ciekawą odmianą, po
ciągłym zwiedzaniu grobowców jest kurs na wyspę
bananową. Płyniemy motorówką po Nilu, robimy kilka zdjęć bananowcom,
degustujemy po kilka sztuk i wracamy na statek.
Po obiedzie zwiedzamy Karnak. Wyjazd godz.
14.30. Po drodze mijamy hotel Winter Palace – podobno to najdroższy
hotel w Egipcie…
Świątynia w Karnaku
była swego czasu najważniejszym ośrodkiem w całym Egipcie. Ta wspaniała
budowla, zajmująca ponad 100 hektarowy obszar, poświęcona bóstwom
tebańskim, powstawała przez wiele stuleci i była dziełem nie jednego,
lecz wielu faraonów. Centralne miejsce zajmuje największa na świecie
świątynia z salą kolumnową tzw. „Wielki Hypostyl” – świątynia Amona –
Re. To tu odbywały się koronacje przyszłych faraonów. Wstępujący na tron
nowy władca, niejednokrotnie niszczył dzieło swoich poprzedników,
starając się zatrzeć ślady po budowlach swych przodków.
 |
Zachwycająca swymi rozmiarami Świątynia w Karnaku |
W świątyni możemy dostrzec wspaniałe
reliefy na ścianach obrazujące dzieje panowania władców, wojny z
hetytami, Nubijczykami czy faraonów w trakcie obrzędów w otoczeniu
bóstw. Na terenie świątyni natkniemy się również na kolosy symbolizujące
Tutenhamona z żoną, wspaniałe kolumny dobudowane przez Ramzesa II i
Setiego I czy świątynię Hatszepsut – jednak wszystkie jej wizerunki
zniszczono.
Posąg Ramzesa II z Nefertari na wielkim dziedzińcu; obok wielkie obeliski górujące nad Świątynią
Od
północy do świątynia Amona-Re, przylega świątynia boga wojny – Montu, a
na południe położone jest sanktuarium bogini Mut – żony Amona.
Świątynie te połączone są ze sobą alejami procesyjnymi, którymi teraz
spacerujemy podziwiając rozmach z jakim wybudowano ten obiekt.
Nieopodal
jeziora, w którym faraon obmywał swe ciało przed obrzędami, znajduje
się posąg skarabeusza – zauważamy, że jest on niewątpliwą atrakcją
turystyczną. Przystajemy i obserwujemy jak spora grupa japońskich
turystów chodzi w kółko posągu. Otóż, ponoć siedmiokrotne przejście wkoło
skarabeusza ma przynieś, według legendy, szczęście i dobrobyt.
Na
zwiedzenie Karnaku mamy bardzo dużo czasu, dlatego bez większego
pośpiechu wchodzimy w co rusz to nowe zakamarki. Na dłużej zatrzymujemy się przy sfinksach z głowami baranów -
niezła wyobraźnia...
 |
Karnak - sfinksy z głowami baranów... niezłe mieli te zioła... |
Oczarowani tą monumentalną
budowlą nie zauważamy kiedy minął czas poświęcony na zwiedzanie. Musimy
się spieszyć, bowiem o 18.00 wypływamy. Szybko wbiegamy do kajuty, zostawiamy zbędne rzeczy i udajemy się na górny pokład, skąd będziemy obserwować to widowisko...
No to płyniemy… Wzdłuż Nilu…
 |
Oni też płyną... gdzieś tam...:) |
Ruszamy do Edfu, gdzie rano będziemy zwiedzać
świątynię. Jednak zanim tam dopłyniemy, czeka nas jeszcze jedna atrakcja
wieczoru – przeprawa przez śluzę w Esnie.
 |
zachodzi słoneczko... nad Nilem... |
Przesuwający się krajobraz jest niesamowity… Czas płynie wolno…
Przez śluzę przepływamy o 24.30. Ledwo dotrwaliśmy,
bo po całym dniu wrażeń oczy same zamykały się ze zmęczenia. Ale
przetrzymaliśmy kryzysowe momenty i teraz razem z resztą gawiedzi
oglądamy jak nas podnoszą o 9 metrów…
 |
Przeprawa przez śluzę w Esnie - trzeba wyrównać poziom Nilu o 9 metrów wzwyż:) |
Dzień 5 – Edfu / Kom Ombo
Ze snu wyrywa nas budzik...Czas
przygotować się na kolejną niesamowitą świątynię – Świątynię Boga Horusa w Edfu.
Płynęliśmy całą noc i rano
dobiliśmy do brzegu. Czekają już na nas dorożki, każdy z turystów dostaje
własną (jedna na 4 osoby) – nasza ma numer 111. Niestety nie ma tu możliwości
podreptania na własnych nogach do świątyni czy podstawienia innego transportu.
Dorożkarze z Edfu wymusili na władzach całkowity monopol na transport w tym
rejonie pod groźbą uszkodzenia zabytku…
 |
Edfu - uliczny kranik z wodą... Ktoś ma ochotę...? |
Świątynia w Edfu to najlepiej zachowana w Egipcie świątynia, wzniesiona ku czci sokołogłowego boga
Horusa. Budowę świątyni rozpoczęto w czasach ptolemejskich w roku 237 p.n.e. na
miejscu starej świątyni. Jest świetny stan zawdzięczać możemy temu, ze była
praktycznie cała zasypana przez piaski pustyni.
 |
Świątynia Boga Horusa w Edfu - najlepiej zachowana świątynia w Egipcie |
W oddali patrzą na nas dwa
majestatyczne posagi sokoła wykute w ciemnoszarym granicie. Wchodzimy dalej i
naszym oczom ukazuje się wielki
dziedziniec darów z 32 kolumnami – każda zakończona innym motywem. Ha! Tylko
zamiast sokołów wszędzie pełno „obsrajdachów” czyli gołębi.
Zwiedzamy bez pospiechu, ściany
zdobione są rzędami hieroglifów. Zatrzymujemy się i z zaciekawieniem oglądamy nilometr...
Wszystkie ściany Świątyni zdobione są hieroglifami...
Po dwóch godzinach spędzonych w tym wspaniałym miejscu udajemy się na parking dorożek... Wracając na statek, robimy zapasy
napoi. Trochę przepłacamy, ale zważywszy na to, że do kolejnego brzegu dobijemy
dopiero pod wieczór, a nic już oprócz kranówy (stanowczo odradzam) nie mamy,
nie targujemy się zbytnio.
 |
Przesuwający się powoli krajobraz jest zachwycający... |
Korzystając z czasu wolnego jaki
mamy (statek płynie wolniutko w stronę kolejnej atrakcji jaką jest świątynia w
Kom Ombo), idziemy po obiedzie wylegiwać się na górnym pokładzie. Zabieramy
cały „osprzęt” fotograficzny i z zapałem
obserwujemy przesuwającą się linię brzegową w poszukiwaniu ciekawych ujęć. Z
brzegu co rusz dobiega nas nawoływanie tubylców, machające dzieci to normalka…
Po 17.00 statek dopływa do Kom
Ombo, które zachwyca ruinami świątyni położonej na klifie wschodniego brzegu
Nilu. Już ze statku rozpościera się wspaniały widok na świątynię.
 |
Statki cumują tuż przy samej Świątyni w Kom Ombo... |
Światynię w Kom Ombo wzniósł Totmes III a Ptolemeusze rozbudowali. Świątynia ta została poświęcona Sobkowi
- bóg z głową
krokodyla, jego żonie Hator oraz ich synowi Chonsu-Hora. Przechadzamy się
uważnie wpatrując się w reliefy na ścianach – na jednej z nich znajduje się
kalendarz, a na innej obrazy narzędzi chirurgicznych, co wskazuje na wysoki
poziom ówczesnej medycyny.
 |
Świątynię w Kom Ombo zwiedzamy pod wieczór - jest niezwykle efektownie podświetlona... |
Mamy niebywałe szczęście… obok
świątyni, dopiero co, zostało otwarte Muzeum Krokodyli, do którego zaglądamy… W
jednej dużej sali zgromadzono naprawdę dużo eksponatów –znajdują się tu
przeróżnej wielkości mumie krokodyli, przedmioty codziennego użytku oczywiście
z motywami krokodyla czy biżuteria.
 |
Zmumifikowane okazy krokodyli mogliśmy oglądać w nowo otwartym "Muzeum Krokodyla" |
Wieczorem po kolacji, na statku
impreza – Galabija Party…
Dzień 6 - Abu Simbel / Asuan
… ti…ti…
Wskazówki pokazują 2:30. Okrutna pora na wstawanie…Jedziemy do Abu Simbel.
Po 3 godzinach jazdy docieramy na
miejsce…
 |
Świątynia Abu Simbel... |
 |
"Wielu
trzyma się uparcie raz obranej drogi, lecz tylko nieliczni dążą konsekwentnie
do swego celu"
|
W zasadzie w Abu Simbel znajduje
się kompleks dwóch świątyń zbudowanych przez Ramzesa II, które to miały
pokazywać wędrowcom z Nubii, potęgę Egiptu. Obydwie świątynie zostały odkryte
dopiero w 1813 roku – może i lepiej, ponieważ nie uległy zbyt wielkiemu
zniszczeniu. Jednak w latach 60-tych XX wieku, w konsekwencji budowy wielkiej
tamy asuańskiej, obu świątyniom groziło zalanie przez wody z jeziora Nasera.
Ponad 60 państw podjęło szybką decyzję o ratowaniu tego zabytku, wyłożono
miliony dolarów i postanowiono pociąć
świątynię na kawałki. Tym samym udało się ją przenieść 65 metrów wyżej i 210 metrów dalej,
dobudowując sztuczne skalne wzgórze. Pracami kierował nasz rodak – Kazimierz
Michałowski:-)
 |
Posągi Ramzesa II przedstawiające faraona w różnym wieku... |
Większa świątynia Ramzesa II
została dedykowana Amonowi-Re, Re-Horachte oraz Ptahowi i tworzyła rozległy
kompleks wchodzący do 60
metrów w głąb skały. Wejścia „strzegą” cztery olbrzymie
posągi Ramzesa II, przedstawiające faraona w różnym wieku – od najmłodszego do
najstarszego.
Wchodzimy do środka zadzierając
wysoko głowy go góry…
W środku niemniej ciekawie jak na
zewnątrz. Ściany przyozdobione reliefami przedstawiają walki Ramzesa pod Kadesz, mamy tu
także wizerunki bóstw oraz samego władcy. Niewątpliwą ciekawostką jest
fakt, że świątynię wybudowano tak, aby dwa razy do roku (luty i październik)
wschodzące słońce oświetlało znajdujący się w głębi wizerunek Amona-Ra i Ramzesa,
a po chwili także i Re-Horachte. Tylko wizerunek Ptaha nigdy nie zaznał
promieni słonecznych – tak przystało na bóstwo ciemności. Dobrze, że udało się
to zjawisko zachować w momencie przenoszenia świątyni na wyższy poziom
Znajdująca się nieopodal,
mniejsza świątynia, została wybudowana dla bogini Hathor, ale przede wszystkim dla żony Ramzesa II – Nefertari. Fasadę zdobi tu sześć posągów czyli dwa posągi królowej i cztery
posągi Ramzesa.
 |
Mniejsza Świątynia wybudowana została dla żony Ramzesa II - Nefertari |
Miejscowość Abu Simbel znajduje
się zaraz przy granicy z Sudanem, który to został uznany za najgorętszy kraj w
Afryce… Tak… mimo bardzo wczesnej pory zwiedzania, temperatura wynosi 40 stopni…
A co będzie za kilka godzin…
We wnętrzach obu świątyń
obowiązuje całkowity zakaz fotografowania.
 |
Jezioro Nasera... |
Wracamy na statek, gdzie z apetytem zjadamy obiad. Czekamy w klimatyzowanej kajucie przynajmniej do 17.00 Na górnym pokładzie nie
ma NIKOGO, z tak licznej grupy przebywającej na statku, kto odważyłby się na
opalanie, ba… nawet na siedzenie w cieniu pod parasolem. Jest tak gorąco, że
ciężko się oddycha, powietrze pali gardło.
Ok. 17.00 wyruszamy na miasto,
które powoli „ożywa”. Tu do południa nie
ma zbyt wielu ludzi na ulicach, wszyscy czekają do wieczora i wówczas
uskuteczniają towarzyskie spotkania…
 |
Asuan - centrum miasta:) Jak widać społeczeństwo odpoczywa zmęczone upałem... |
Kierujemy się na bazar… Nikt nas
nie zaczepia, nie naciąga na chińskie badziewie, wszyscy są przyjaźnie
nastawieni i mili. Generalnie „love
& peace” wszędzie…
 |
Asuan - w drodze na bazar... |
Oglądamy towar na suku, ale jakoś
nic nam nie wpada w oko. Generalnie przechodzimy dobry kawałek
miasta, aż pod kościół koptyjski, robimy pamiątkowe zdjęcia po drodze i wracamy
uliczką wzdłuż Nilu.
Wieczorem na statku pokazy
lokalnych artystów.
 |
Impreza w nubijskich rytmach... |
Dzień 7 - Asuan
Harmonogram dzisiejszego dnia
jest dość napięty. Zaraz po śniadaniu zwiedzamy ogród botaniczny na Wyspie
Kitchnera i płyniemy feluką po Nilu. Następnie przesiadamy się na motorówkę i
jedziemy do wioski nubijskiej. Później szybciutko na statek spakować bagaże i
wystawić je przed kajuty. Wieczorem jeszcze Świątynia Izydy, a później… żegnaj Asuanie… jedziemy pociągiem
do Kairu…
Ale po kolei…
 |
Do ogrodu botanicznego podpływamy feluką... |
 |
Ogród botaniczny na Wyspie Kitchnera... |
Ogród zwiedzamy dość szybko,
sprzedawcy chodzący za nami krok w krok i wołający „one dolar, one dolar”
skutecznie psują nam humor...
Przesiadamy się do motorówki i
płyniemy do wioski nubijskiej obserwując niesamowite krajobrazy..
 |
brzegi Nilu... |
Wchodzimy do pobliskiego domu, a
właściwie zadaszonej przestrzeni otoczonej parterowymi budynkami, w których
znajduje się kuchnia, sypialnia i inne pomieszczenia. Generalnie tam gdzie są
drzwi otwarte, tam można wejść… Gospodarze częstują kawą, herbatą i carcade.
Można potrzymać i zrobić sobie zdjęcia ze słusznych rozmiarów krokodylem…
 |
Nasi gospodarze... o ile w ogóle są prawdziwą rodziną:) |
Wracając na statek, mijamy po
drodze hotel Old Cataract…
 |
Old Cataract - to tu Agatha Christie napisała "Śmierć na Nilu"... |
Po powrocie gonitwa... pakujemy się
w pośpiechu, biegniemy uregulować rachunek na recepcji za wypite podczas rejsu
napoje i decydujemy się na szybką kąpiel – nie wiemy przecież jakie warunki
będą w pociągu do Kairu…
Godzina 14:00… żegnaj stateczku…
kiedyś na pewno powtórzymy ten rejs… Podjeżdżamy pod Wysoką Tamę w Asuanie…
Tama oprócz ogólnego zastosowania
czyli regulacji poziomu wody na Nilu i zaspokojeniu potrzeb na energię całego
kraju, ma także znaczenie militarno-strategiczne. Energię spiętrzonych wód Nilu
porównuje się do bomby, która mogłaby uśmiercić ponad 34 miliony ludzi…zgroza…
 |
Wielka Tama Asuańska ma przede wszystkim znaczenie militarno - strategiczne... |
Przez Tamę przejeżdża się autobusem lub samochodem, nie można przejść jej na piechotę… Zatrzymujemy się w jedynym
przystosowanym do tego miejscu tzw. punkt widokowy i robimy zdjęcia. Teren jest
opanowany przez wojsko i trzeba ściśle przestrzegać tu ram czasowych – ma się określoną
ilość czasu na przejazd tam i z powrotem po Tamie i dokładnie 15 minut na
postój. Na tamie obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć teleobiektywami i
kręcenia filmów.
Czas nas goni… Po pierwsze kończy
się 15 minut i widać po kierowcy, że robi się nerwowy… Po drugie
wieczorny pociąg do Kairu nie będzie na nas specjalnie czekał, a przecież
jeszcze musimy zwiedzić Świątynię Izydy na wyspie File – choć pewnie każdy wie,
że świątynia ta została bez uszczerbku przeniesiona przez UNESCO na sąsiednią
wyspę Agilkia aby uchronić zabytek od całkowitego zniszczenia z terenu zalanego…
Świątynia Izydy – najbardziej
romantyczna ze wszystkich dotychczas zwiedzonych…
Na wyspę dopływamy motorówką, a
czas podróży umila nam Nubijczyk grający na instrumencie własnej roboty
Budowę Świątyni Izydy rozpoczął
Nektanebo I, król XXX dynastii, a w późniejszych czasach sukcesywnie była ona rozbudowywana.
Oprócz Izydy, w świątyni powstały również kaplice Ozyrysa i Horusa, świątynię
Hathor i Imhotepa.
 |
Świątynia Izydy na Wyspie File - najbardziej romantyczna ze wszystkich świątyń... |
Przechadzamy się po wyspie bez zbędnego pośpiechu i
komentujemy ledwo co usłyszaną legendę. Otóż Ozyrys został zabity przez
swojego brata Setha i rozczłonkowany. Jego ukochana zona Izyda poskładała jego
członki, jednak nie udało jej się odnaleźć prącia, bowiem organ ten zaginął w
wodach Nilu. Tym epizodem Egipcjanie tłumaczyli sobie żyzne wylewy rzeki…
Niekompletny Ozyrys nie mógł żyć na ziemi, ale mógł żyć w zaświatach…
Godzina 19:00…Idziemy na peron…
Pociąg już stoi… Z zewnątrz niczym nie odbiega od tych jeżdżących po naszych
torach…
 |
Asuan - dworzec kolejowy... |
Miejsca mieliśmy przydzielone już
wcześnie.Wchodzimy do pociągu… a tu niespodzianka… Wstydź się PKP… nawet tu mają
lepsze i czystsze pociągi…
Wnętrze pociągu sypialnego relacji Asuan - Kair...
Pewnie te lokalne to obraz nędzy
i rozpaczy, ale ten sypialny przeszedł nasze wyobrażenia. Strach przed
karaluchami biegającymi po ścianach zażegnany… Przedziały dwuosobowe, czysta
pościel, umywalka, ręczniczki, dywanik… etc…Miło i pachnąco… Po kolacji, którą
dostajemy godzinę po odjeździe, przychodzi obsługa i rozkłada łóżka.
c.d.n....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz