poniedziałek, 19 sierpnia 2013

EGIPT - Wzdłuż Nilu - część I




Dzień 1 - Katowice / Hurghada

Podróż do Egiptu to spotkanie z jedną z najstarszych cywilizacji świata, ale prawdziwą perłą w koronie tego kraju jest rejs po Nilu - doświadczenie, które łączy historię, kulturę, naturę i relaks w niezwykle wyjątkowy sposób. 

Podróżując statkiem po Nilu, nie tylko zwiedzamy, ale też chłoniemy krajobrazy, atmosferę, codzienne życie Egipcjan toczące się tuż przy brzegu. Płyniesz i czujesz, że czas zwalnia. Poranki zaczynają się łagodnie, z widokiem na zielone brzegi i palmy znikające gdzieś na tle złotych pustyń. Wieczory przynoszą ciepło, ciszę i gwiazdy tak jasne, że ma się wrażenie, jakby unosiły się tuż nad pokładem.

Każdy dzień to coś nowego, nowe miejsca, nowa historia, nowa perspektywa. Ale wszystko dzieje się bez pośpiechu, bez nerwów, bez konieczności ciągłego pakowania walizki. Na statku życie płynie razem z rzeką. Jest czas na zwiedzanie, ale też na kawę na tarasie, na popołudniowy relaks z książką, na rozmowy z ludźmi z różnych stron świata.

Rejs po Nilu to idealne połączenie: historia i natura, przygoda i odpoczynek, ruch i spokój. Dla mnie będzie to jedna z tych podróży, które zostają w pamięci nie tylko ze względu na miejsca, ale przede wszystkim dzięki atmosferze.

Samolot podchodzi do lądowania. Mijamy wspaniałe góry Atbaj. Najwyższy szczyt to Dżabal Uda i jest ciut niższy od naszych Rysów ma 2259 m n.p.m. Co prawda najwyższa góra Egiptu znajduje się na Synaju i jest nią Święta Katarzyna (2629 m n.p.m.), ale i tak widok z wysokości na te wspaniałe góry jest imponujący – masyw ten ciągnie się wzdłuż Morza Czerwonego, aż po Sudan. Zachwycona tym co za oknem, nawet nie zauważyłam kiedy wylądowaliśmy. Podmuch gorącego powietrza uderza mnie w twarz.. cudownie… ciepłe swetry od razu pakujemy do torby.

Plaża znajduje się jakieś 300 metrów od naszego hotelu. Trzeba przejść przez ruchliwą jezdnię, kilkakrotnie podnieść wysoooooooooko nogę, żeby wspiąć się na egipskie krawężniki, kurtuazyjnie odpowiedzieć zaczepiającym handlarzom – nie dziękuję, może później etc…no i po chwili możemy cieszyć się kąpielą w najbardziej słonym morzu na świecie (pomijam Morze Martwe, które jest przecież ogromnym jeziorem).



Wieczorem postanawiamy zwiedzić Dahar – najstarszą część Hurghady, gdzie mieści się największy bazar w tym mieście, a także poczta i dworzec autobusowy. 

Wnętrze Kościoła Koptyjskiego w Hurghadzie



Dzień 2 - Hurghada

Hm… Słodkie leniuchowanie… Poranek przywitał nas temperaturą 29 stopni. Według planu dzisiejszy dzień postanawiamy spędzić aklimatyzując się z otoczeniem. „Aktywny” wypoczynek dopiero od jutra.


W drodze na plażę mijamy kilka kramów...
 
Całe popołudnie, aż do kolacji, spędziliśmy na plaży korzystając z dobrodziejstwa natury. Utrwalamy świeżo nabytą opaleniznę. 

Nie ma nic za darmo my friend... money, money...

W drodze powrotnej robimy zakupy w markecie – jutro zaczynamy dzień od zwiedzania Doliny Królów więc zapas wody jak najbardziej wskazany.

Wieczorem, zamierzamy zapuścić się na targ arabski. Na bazar dochodzimy bez większych przeszkód – tym razem zaopatrzyliśmy się w mapę miejscowości. Po drodze zero zaczepek, naciągaczy, nikła reakcja na nasze odmienne facjaty. Arabowie siedzą w kucki i prezentują swój towar. Typowych naciągaczy spotkać można tylko w hotelach i przy większych atrakcjach turystycznych.

Dahar - w drodze na targ arabski...

                                                                                    


Dzień 3 - Luksor

4:00 – Pobudka… Ze snu wyrywa nas alarm nastawiony w komórkach. Większość rzeczy spakowałam już wczoraj, teraz jeszcze zostały jakieś drobiazgi. Droga do Luksoru to 300 km odcinek pustynią zachodnią do przejechania. Widoki jak dla mnie – rewelacyjne, przez większość czasu jedziemy pomiędzy górami. 

Wspaniałe widoki towarzyszyły nam przez całą drogę do Luksoru...


Jeszcze kilka kilometrów i znajdziemy się w Luksorze, który w 1979 r. został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Luksor nazywany największym muzeum świata na świeżym powietrzu, to obowiązkowy punkt pobytu w Egipcie.

Na wschodnim brzegu z atrakcji turystycznych należy wymienić: Świątynię Luksorską, Świątynię w Karnaku oraz muzeum luksorskie. Z kolei do atrakcji znajdujących się na zachodniej stronie brzegu należy zaliczyć: Dolinę Królów, Dolinę Królowych, Świątynię Hatszepsut, Kolosy Memnona, Medinet Habu, Ramesseum, Ruiny Świątyni Merenptaha, Świątynia Setnego I, wioska budowniczych grobowców  czyli Deir El-Medina. Chcemy zobaczyć jak najwięcej…

O godzinie 10:00 jesteśmy na miejscu. Przed nami rozległa Dolina Królów… Niestety – zakaz fotografowania  w całej Dolinie – nawet na zewnątrz. 

Dolina Królów – nazwą tą określa się dwa skalne wąwozy przecinające masyw górski. Ciekawostką jest fakt, że góry te z natury przypominają piramidę, więc jakiś odnośnik do grobowców w Gizie został zachowany. Pierwszym faraonem, który kazał się tu pochować był Thotmes I władca XVIII dynastii, a ostatnim – Ramzes XI, ale i tak najstarszy grób należy do królowej Hatszepsut. Łącznie, jak dotąd odkrytych, w Dolinie królów znajdują się 64 grobowce.

Nasza „wejściówka” pozwalała na zwiedzenie trzech wybranych przez siebie grobowców, a grobowiec Tutenchamona jest dodatkowo płatny.Wybieramy trzy grobowce Ramzesów: grób Ramzesa I (KV2), grób Ramzesa IV (KV16) oraz grób Ramzesa III (KV11). 

Z niecierpliwością wyczekujemy następnej atrakcji - po 15 minutach jazdy docieramy do świątyni Królowej Hatszepsut zwanej Ad-Dajr al Bari...





Jest… Piękna i okazała zaprasza nas do środka. Trochę szkoda, że nie ma tu już alei sfinksów, które były usytuowane wzdłuż drogi do świątyni, a zniszczone na przestrzeni wieków. 



Luksor - Świątynia Hatszepsut i tereny obok niej...

Po kilkunastu minutach, tuż przy drodze, niemal kilometr za wsią Al-Gazira docieramy pod dwa majestatyczne posągi – ogromne Kolosy Memnona. Ich wysokość to 23 metry i są one jedyną pozostałością kompleksu grobowego Amenhotepa III. Kolosy zostały zniszczone przez upływający czas  i starożytnych turystów.



Kolosy wykute zostały z kwarcytu. Północny przedstawia Amenhotepa III z matką, a południowy Amenhotepa III z żoną i córką.



Po drodze mijamy wspaniałe pozostałości kompleksu świątyń zbudowanych przez Ramzesa II w Tebach Zachodnich zwanych Ramesseum. Ciekawostką jest nietypowe umieszczenie na ścianach świątyni wizerunku dzieci Ramzesa II – synowie i córki stoją w dwóch rzędach zgodnie z prawem do sukcesji. Do dnia dzisiejszego zachowały się tylko ruiny. 

Ramesseum... Siła przyciągania jest ogromna...:-)
 
Około 16.00 docieramy do Portu nr 3 - Wataneya i zostajemy zakwaterowani na statek o wdzięcznej nazwie „Le Scribe” lub druga nazwa „Etoile du Nill III”. 
 
O godzinie 18.00 kolacja na statku, a później zwiedzamy Świątynię Luksorską. 
 
Przez kilka następnych dni statek będzie naszym domem, transportem i restauracją...:-)
 
Świątynia Luksorska zwana Haremem Południowym, ostatni punkt dzisiejszego dnia. Choć wieczorem Świątynia jest rewelacyjnie podświetlona, to żałowaliśmy, że nie jesteśmy tam za dnia. 
 
Wejścia do Świątyni Luksorskiej strzegą dwa olbrzymie posągi Ramzesa II


 

Świątynia Luksorska została wybudowana dla Amona, Mut i ich syna Chonsu. Odbywały się tu ważne dla Świątyni w Karnaku doroczne uroczystości, kiedy to posąg Amona przebywał w Południowym Haremie. Jednak za czasów panowania Ramzesa II (mój ulubieniec) oddawano tu jemu cześć, dlatego też budowla wpisała się w kult żyjącego władcy i była jego najważniejszą narodową świątynią.


Przed Świątynią znajdują się dwa rzędy sfinksów (Aleja Sfinksów) o ludzkich głowach, tworząc drogę procesyjną.


Czas leci nieubłaganie... Zachwyceni otoczeniem wracamy w dobrych humorach na statek.
 

Dzień 4 - Luksor

Rano po sniadaniu wyruszamy zwiedzać Świątynie Medinet Habu – najlepiej zachowaną świątynię grobową na Zachodnim Brzegu Luksoru, zbudowaną przez Ramzesa II. Podjeżdżamy pod Świątynię – rewelacja!!! Poza naszą kilkuosobową grupą, nie ma tu nikogo. 
 
Wejście do Świątyni w Medinet Habu

Są to ruiny zespołu świątyni Tothmesa III oraz świątyni grobowej i pałacu Ramzesa II. W skład zespołu wchodzi także kilka kaplic związanych z kultem Amona. Powalające są ogromne reliefy, które nadal są w świetnym stanie oraz niewiarygodnie żywe kolory, które zachowały się od czasów starożytnych.




 Jedyna świątynia, w której kolory reliefów zachowały się od czasów starożytnych

W starożytności cały kompleks otoczony był murami oraz stanowił administracyjne centrum regionu. Świątynia Ramzesa II poprzedzona jest wysokimi pylonami, a za nimi znajduje się dziedziniec otoczony filarami przedstawiającymi faraona w postaci Ozyrysa. 
 

  Chwila zadumy nad rozmachem z jakim wybudowano Medinet Habu...



Za dziedzińcem kolejne pylony poprzedzają drugi dziedziniec, za którym z kolei znajduje się sala hypostylowa z grupą posągów przedstawiających faraona u boku boga Thota. Zachowały się tam również 24 bazy kolumn poprzewracanych w czasie trzęsienia ziemi i wykorzystanych później jako materiał budowlany. Jak dla mnie sala ta wyglądała jakby była wypełniona ogromnymi kielichami:)
 

Zachowały się jedynie bazy kolumn - przypominające kielichy:)


Po półtoragodzinnym „szwędaniu” się wśród ruin postanawiamy powoli wracać, ale jeszcze na chwilę przysiadamy w kącie pierwszego dziedzińca, żeby nacieszyć ostatni raz oczy. 
 
Deir El-Medina czyli wioska budowniczych grobowców to kolejny zabytek na naszej liście do zwiedzenia. Wioska została założona po drugiej stronie Doliny Królów, tak by pracujący przy grobowcach faraonów rzemieślnicy, mieli blisko do pracy.  



Wioska budowniczych grobowców w Dolinie Królów

Zdjęcia można robić tylko na zewnątrz – we wnętrzach grobowców jest całkowity zakaz. Wchodzimy do pierwszego grobowca i nie wierzymy własnym oczom… Malowidła na ścianach wyglądają tak jakby zostały zrobione może z miesiąc temu! A przecież przetrwały kilka tysięcy lat… 
 
Malowidła przedstawiają sceny z codziennego życia zmarłego i jego rodziny oraz obrzędy pogrzebowe. Generalnie do zwiedzania udostępnione są trzy groby, my byliśmy w dwóch: grobie Sennedżema i Paszedu oraz w znajdującej się nieopodal świątyni.
 
Ciekawą odmianą, po ciągłym zwiedzaniu grobowców jest kurs na wyspę bananową. Płyniemy motorówką po Nilu, robimy kilka zdjęć bananowcom, degustujemy po kilka sztuk i wracamy na statek.


Po obiedzie zwiedzamy Karnak. Wyjazd godz. 14.30. Po drodze mijamy hotel Winter Palace – podobno to najdroższy hotel w Egipcie… 

Świątynia w Karnaku była swego czasu najważniejszym ośrodkiem w całym Egipcie. Ta wspaniała budowla, zajmująca ponad 100 hektarowy obszar, poświęcona bóstwom tebańskim, powstawała przez wiele stuleci i była dziełem nie jednego, lecz wielu faraonów. Centralne miejsce zajmuje największa na świecie świątynia z salą kolumnową tzw. „Wielki Hypostyl” – świątynia Amona – Re. To tu odbywały się koronacje przyszłych faraonów. Wstępujący na tron nowy władca, niejednokrotnie niszczył dzieło swoich poprzedników, starając się zatrzeć ślady po budowlach swych przodków.


Zachwycająca swymi rozmiarami Świątynia w Karnaku

W świątyni możemy dostrzec wspaniałe reliefy na ścianach obrazujące dzieje panowania władców, wojny z hetytami, Nubijczykami czy faraonów w trakcie obrzędów w otoczeniu bóstw. Na terenie świątyni natkniemy się również na kolosy symbolizujące Tutenhamona z żoną, wspaniałe kolumny dobudowane przez Ramzesa II i Setiego I czy świątynię Hatszepsut – jednak wszystkie jej wizerunki zniszczono.

 Posąg Ramzesa II z Nefertari na wielkim dziedzińcu; obok wielkie obeliski górujące nad Świątynią

Od północy do świątynia Amona-Re, przylega świątynia boga wojny – Montu, a na południe położone jest sanktuarium bogini Mut – żony Amona. Świątynie te połączone są ze sobą alejami procesyjnymi, którymi teraz spacerujemy podziwiając rozmach z jakim wybudowano ten obiekt.





Nieopodal jeziora, w którym faraon obmywał swe ciało przed obrzędami, znajduje się posąg skarabeusza – zauważamy, że jest on niewątpliwą atrakcją turystyczną. Przystajemy i obserwujemy jak spora grupa japońskich turystów chodzi w kółko posągu. Otóż, ponoć siedmiokrotne przejście wkoło skarabeusza ma przynieś, według legendy, szczęście i dobrobyt.

 




Na zwiedzenie Karnaku mamy bardzo dużo czasu, dlatego bez większego pośpiechu wchodzimy w co rusz to nowe zakamarki. Na dłużej zatrzymujemy się przy sfinksach z głowami baranów - niezła wyobraźnia...

Karnak - sfinksy z głowami baranów... niezłe mieli te zioła...

Oczarowani tą monumentalną budowlą nie zauważamy kiedy minął czas poświęcony na zwiedzanie. Musimy się spieszyć, bowiem o 18.00 wypływamy. Szybko wbiegamy do kajuty, zostawiamy zbędne rzeczy i udajemy się na górny pokład, skąd będziemy obserwować to widowisko...

No to płyniemy… Wzdłuż Nilu…

Oni też płyną... gdzieś tam...:)
 
Ruszamy do Edfu, gdzie rano będziemy zwiedzać świątynię. Jednak zanim tam dopłyniemy, czeka nas jeszcze jedna atrakcja wieczoru – przeprawa przez śluzę w Esnie.

zachodzi słoneczko... nad Nilem...

Przesuwający się krajobraz jest niesamowity… Czas płynie wolno…
 
Przez śluzę przepływamy o 24.30. Ledwo dotrwaliśmy, bo po całym dniu wrażeń oczy same zamykały się ze zmęczenia. Ale przetrzymaliśmy kryzysowe momenty i teraz razem z resztą gawiedzi oglądamy jak nas podnoszą o 9 metrów…

Przeprawa przez śluzę w Esnie - trzeba wyrównać poziom Nilu o 9 metrów wzwyż:)


Dzień 5 – Edfu / Kom Ombo

Ze snu wyrywa nas budzik...Czas przygotować się na kolejną niesamowitą świątynię –  Świątynię Boga Horusa w Edfu.

Płynęliśmy całą noc i rano dobiliśmy do brzegu. Czekają już na nas dorożki, każdy z turystów dostaje własną (jedna na 4 osoby) – nasza ma numer 111. Niestety nie ma tu możliwości podreptania na własnych nogach do świątyni czy podstawienia innego transportu. Dorożkarze z Edfu wymusili na władzach całkowity monopol na transport w tym rejonie pod groźbą uszkodzenia zabytku… 

Edfu - uliczny kranik z wodą... Ktoś ma ochotę...?




Świątynia w Edfu to najlepiej zachowana w Egipcie świątynia, wzniesiona ku czci sokołogłowego boga Horusa. Budowę świątyni rozpoczęto w czasach ptolemejskich w roku 237 p.n.e. na miejscu starej świątyni. Jest świetny stan zawdzięczać możemy temu, ze była praktycznie cała zasypana przez piaski pustyni. 

Świątynia Boga Horusa w Edfu - najlepiej zachowana świątynia w Egipcie

  
W oddali patrzą na nas dwa majestatyczne posagi sokoła wykute w ciemnoszarym granicie. Wchodzimy dalej i naszym oczom ukazuje się  wielki dziedziniec darów z 32 kolumnami – każda zakończona innym motywem. Ha! Tylko zamiast sokołów wszędzie pełno „obsrajdachów” czyli gołębi. 


Zwiedzamy bez pospiechu, ściany zdobione są rzędami hieroglifów. Zatrzymujemy się i z zaciekawieniem oglądamy nilometr...

Wszystkie ściany Świątyni zdobione są hieroglifami...




Po dwóch godzinach spędzonych w tym wspaniałym miejscu udajemy się na parking dorożek... Wracając na statek, robimy zapasy napoi. Trochę przepłacamy, ale zważywszy na to, że do kolejnego brzegu dobijemy dopiero pod wieczór, a nic już oprócz kranówy (stanowczo odradzam) nie mamy, nie targujemy się zbytnio.


Przesuwający się powoli krajobraz jest zachwycający...

Korzystając z czasu wolnego jaki mamy (statek płynie wolniutko w stronę kolejnej atrakcji jaką jest świątynia w Kom Ombo), idziemy po obiedzie wylegiwać się na górnym pokładzie. Zabieramy cały  „osprzęt” fotograficzny i z zapałem obserwujemy przesuwającą się linię brzegową w poszukiwaniu ciekawych ujęć. Z brzegu co rusz dobiega nas nawoływanie tubylców, machające dzieci to normalka…
 





Po 17.00 statek dopływa do Kom Ombo, które zachwyca ruinami świątyni położonej na klifie wschodniego brzegu Nilu. Już ze statku rozpościera się wspaniały widok na świątynię.  

Statki cumują tuż przy samej Świątyni w Kom Ombo...

Światynię w Kom Ombo wzniósł Totmes III a Ptolemeusze rozbudowali. Świątynia ta została poświęcona Sobkowi  - bóg z głową krokodyla, jego żonie Hator oraz ich synowi Chonsu-Hora. Przechadzamy się uważnie wpatrując się w reliefy na ścianach – na jednej z nich znajduje się kalendarz, a na innej obrazy narzędzi chirurgicznych, co wskazuje na wysoki poziom ówczesnej medycyny.


 


Świątynię w Kom Ombo zwiedzamy pod wieczór - jest niezwykle efektownie podświetlona...

Mamy niebywałe szczęście… obok świątyni, dopiero co, zostało otwarte Muzeum Krokodyli, do którego zaglądamy… W jednej dużej sali zgromadzono naprawdę dużo eksponatów –znajdują się tu przeróżnej wielkości mumie krokodyli, przedmioty codziennego użytku oczywiście z motywami krokodyla czy biżuteria.


Zmumifikowane okazy krokodyli mogliśmy oglądać w nowo otwartym "Muzeum Krokodyla"


Wieczorem po kolacji, na statku impreza – Galabija Party… 
 

Dzień 6 - Abu Simbel / Asuan

… ti…ti…

Wskazówki pokazują 2:30. Okrutna pora na wstawanie…Jedziemy do Abu Simbel.

Po 3 godzinach jazdy docieramy na miejsce…

Świątynia Abu Simbel...




"Wielu trzyma się uparcie raz obranej drogi, lecz tylko nieliczni dążą konsekwentnie do swego celu"

W zasadzie w Abu Simbel znajduje się kompleks dwóch świątyń zbudowanych przez Ramzesa II, które to miały pokazywać wędrowcom z Nubii, potęgę Egiptu. Obydwie świątynie zostały odkryte dopiero w 1813 roku – może i lepiej, ponieważ nie uległy zbyt wielkiemu zniszczeniu. Jednak w latach 60-tych XX wieku, w konsekwencji budowy wielkiej tamy asuańskiej, obu świątyniom groziło zalanie przez wody z jeziora Nasera. Ponad 60 państw podjęło szybką decyzję o ratowaniu tego zabytku, wyłożono miliony dolarów i  postanowiono pociąć świątynię na kawałki. Tym samym udało się ją przenieść 65 metrów wyżej i 210 metrów dalej, dobudowując sztuczne skalne wzgórze. Pracami kierował nasz rodak – Kazimierz Michałowski:-)

Posągi Ramzesa II przedstawiające faraona w różnym wieku...



Większa świątynia Ramzesa II została dedykowana Amonowi-Re, Re-Horachte oraz Ptahowi i tworzyła rozległy kompleks wchodzący do 60 metrów w głąb skały. Wejścia „strzegą” cztery olbrzymie posągi Ramzesa II, przedstawiające faraona w różnym wieku – od najmłodszego do najstarszego.

Wchodzimy do środka zadzierając wysoko głowy go góry…

W środku niemniej ciekawie jak na zewnątrz. Ściany przyozdobione reliefami przedstawiają walki Ramzesa pod Kadesz, mamy tu także wizerunki bóstw oraz samego władcy. Niewątpliwą ciekawostką jest fakt, że świątynię wybudowano tak, aby dwa razy do roku (luty i październik) wschodzące słońce oświetlało znajdujący się w głębi wizerunek Amona-Ra i Ramzesa, a po chwili także i Re-Horachte. Tylko wizerunek Ptaha nigdy nie zaznał promieni słonecznych – tak przystało na bóstwo ciemności. Dobrze, że udało się to zjawisko zachować w momencie przenoszenia świątyni na wyższy poziom

Znajdująca się nieopodal, mniejsza świątynia, została wybudowana dla bogini Hathor, ale przede wszystkim dla  żony Ramzesa II – Nefertari. Fasadę zdobi tu sześć posągów czyli dwa posągi królowej i cztery posągi Ramzesa. 

Mniejsza Świątynia wybudowana została dla żony Ramzesa II - Nefertari


Miejscowość Abu Simbel znajduje się zaraz przy granicy z Sudanem, który to został uznany za najgorętszy kraj w Afryce… Tak… mimo bardzo wczesnej pory zwiedzania, temperatura wynosi 40 stopni… A co będzie za kilka godzin… 

We wnętrzach obu świątyń obowiązuje całkowity zakaz fotografowania.

Jezioro Nasera...


Wracamy na statek, gdzie z apetytem zjadamy obiad. Czekamy w klimatyzowanej kajucie przynajmniej do 17.00 Na górnym pokładzie nie ma NIKOGO, z tak licznej grupy przebywającej na statku, kto odważyłby się na opalanie, ba… nawet na siedzenie w cieniu pod parasolem. Jest tak gorąco, że ciężko się oddycha, powietrze pali gardło.
 
Ok. 17.00 wyruszamy na miasto, które  powoli „ożywa”. Tu do południa nie ma zbyt wielu ludzi na ulicach, wszyscy czekają do wieczora i wówczas uskuteczniają towarzyskie spotkania… 

Asuan - centrum miasta:) Jak widać społeczeństwo odpoczywa zmęczone upałem...


 

Kierujemy się na bazar… Nikt nas nie zaczepia, nie naciąga na chińskie badziewie, wszyscy są przyjaźnie nastawieni i mili. Generalnie „love  & peace” wszędzie…

Asuan - w drodze na bazar...
Oglądamy towar na suku, ale jakoś nic nam nie wpada w oko. Generalnie przechodzimy dobry kawałek miasta, aż pod kościół koptyjski, robimy pamiątkowe zdjęcia po drodze i wracamy uliczką wzdłuż Nilu.





Wieczorem na statku pokazy lokalnych artystów.
Impreza w nubijskich rytmach...


Dzień 7 - Asuan

Harmonogram dzisiejszego dnia jest dość napięty. Zaraz po śniadaniu zwiedzamy ogród botaniczny na Wyspie Kitchnera i płyniemy feluką po Nilu. Następnie przesiadamy się na motorówkę i jedziemy do wioski nubijskiej. Później szybciutko na statek spakować bagaże i wystawić je przed kajuty. Wieczorem jeszcze Świątynia Izydy,  a później… żegnaj Asuanie… jedziemy pociągiem do Kairu…

Ale po kolei…

Do ogrodu botanicznego podpływamy feluką...

     

 

Ogród botaniczny na Wyspie Kitchnera...
 
Ogród zwiedzamy dość szybko, sprzedawcy chodzący za nami krok w krok i wołający „one dolar, one dolar” skutecznie psują nam humor...


 Przesiadamy się do motorówki i płyniemy do wioski nubijskiej obserwując niesamowite krajobrazy..

brzegi Nilu...





Wchodzimy do pobliskiego domu, a właściwie zadaszonej przestrzeni otoczonej parterowymi budynkami, w których znajduje się kuchnia, sypialnia i inne pomieszczenia. Generalnie tam gdzie są drzwi otwarte, tam można wejść… Gospodarze częstują kawą, herbatą i carcade. Można potrzymać i zrobić sobie zdjęcia ze słusznych rozmiarów krokodylem…


Nasi gospodarze... o ile w ogóle są prawdziwą rodziną:)




Wracając na statek, mijamy po drodze hotel Old Cataract…

Old Cataract - to tu Agatha Christie napisała "Śmierć na Nilu"...

Po powrocie gonitwa... pakujemy się w pośpiechu, biegniemy uregulować rachunek na recepcji za wypite podczas rejsu napoje i decydujemy się na szybką kąpiel – nie wiemy przecież jakie warunki będą w pociągu do Kairu…

Godzina 14:00… żegnaj stateczku… kiedyś na pewno powtórzymy ten rejs… Podjeżdżamy pod Wysoką Tamę w Asuanie…

Tama oprócz ogólnego zastosowania czyli regulacji poziomu wody na Nilu i zaspokojeniu potrzeb na energię całego kraju, ma także znaczenie militarno-strategiczne. Energię spiętrzonych wód Nilu porównuje się do bomby, która mogłaby uśmiercić ponad 34 miliony ludzi…zgroza…

Wielka Tama Asuańska ma przede wszystkim znaczenie militarno - strategiczne...


Przez Tamę przejeżdża się autobusem lub samochodem, nie można przejść jej na piechotę… Zatrzymujemy się w jedynym przystosowanym do tego miejscu tzw. punkt widokowy i robimy zdjęcia. Teren jest opanowany przez wojsko i trzeba ściśle przestrzegać tu ram czasowych – ma się określoną ilość czasu na przejazd tam i z powrotem po Tamie i dokładnie 15 minut na postój. Na tamie obowiązuje całkowity zakaz robienia zdjęć teleobiektywami i kręcenia filmów. 

Czas nas goni… Po pierwsze kończy się 15 minut i widać po kierowcy, że robi się nerwowy… Po drugie wieczorny pociąg do Kairu nie będzie na nas specjalnie czekał, a przecież jeszcze musimy zwiedzić Świątynię Izydy na wyspie File – choć pewnie każdy wie, że świątynia ta została bez uszczerbku przeniesiona przez UNESCO na sąsiednią wyspę Agilkia aby uchronić zabytek od całkowitego zniszczenia z terenu zalanego…

Świątynia Izydy – najbardziej romantyczna ze wszystkich dotychczas zwiedzonych…



Na wyspę dopływamy motorówką, a czas podróży umila nam Nubijczyk grający na instrumencie własnej roboty



Budowę Świątyni Izydy rozpoczął Nektanebo I, król XXX dynastii, a w późniejszych czasach sukcesywnie była ona rozbudowywana. Oprócz Izydy, w świątyni powstały również kaplice Ozyrysa i Horusa, świątynię Hathor i Imhotepa. 

Świątynia Izydy na Wyspie File - najbardziej romantyczna ze wszystkich świątyń...




Przechadzamy się po wyspie bez zbędnego pośpiechu i komentujemy ledwo co usłyszaną legendę. Otóż Ozyrys został zabity przez swojego brata Setha i rozczłonkowany. Jego ukochana zona Izyda poskładała jego członki, jednak nie udało jej się odnaleźć prącia, bowiem organ ten zaginął w wodach Nilu. Tym epizodem Egipcjanie tłumaczyli sobie żyzne wylewy rzeki… Niekompletny Ozyrys nie mógł żyć na ziemi, ale mógł żyć w zaświatach…



Godzina 19:00…Idziemy na peron… Pociąg już stoi… Z zewnątrz niczym nie odbiega od tych jeżdżących po naszych torach…

Asuan - dworzec kolejowy...

Miejsca mieliśmy przydzielone już wcześnie.Wchodzimy do pociągu… a tu niespodzianka… Wstydź się PKP… nawet tu mają lepsze i czystsze pociągi…

 Wnętrze pociągu sypialnego relacji Asuan - Kair...

Pewnie te lokalne to obraz nędzy i rozpaczy, ale ten sypialny przeszedł nasze wyobrażenia. Strach przed karaluchami biegającymi po ścianach zażegnany… Przedziały dwuosobowe, czysta pościel, umywalka, ręczniczki, dywanik… etc…Miło i pachnąco… Po kolacji, którą dostajemy godzinę po odjeździe, przychodzi obsługa i rozkłada łóżka.

c.d.n....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz