piątek, 9 grudnia 2016

CHINY - W Krainie Złotego Smoka (15.09 - 26.09.2016) - cz. II


Dzień 9 – piątek – 23.09.2016 –  Suzhu / Szanghaj

Z samego rana wybieramy się nad Wielki Kanał Cesarski, licząc że wczorajsza awaria z łodziami została usunięta…

Suzhu




Rejs po Wielkim Kanale Cesarskim

Wielki Kanał w Chinach jest najdłuższym i najstarszym sztucznym kanałem transportowym na świecie. Liczy około 1800 km długości - od Hangzhou aż do Pekinu. Jego budowę rozpoczęto już w V w. p.n.e., a w 2014 roku wpisano go na listę  światowego dziedzictwa UNESCO. Nazywany cudem starożytnej inżynierii. Obok muru chińskiego kanał stanowi symbol potęgi Chin – mur, który dzieli i kanał, który łączy.












Pierwszy odcinek kanału połączył Suzhou z rzeką Jangcy. Prace nabrały tempa w VII wieku kiedy to obecny cesarz przekopał nowy odcinek kanału, łącząc miasto Luoyang z rzeką Huai He. Ponoć prace wykonywało ponad milion osób… 

Kolejni władcy i kolejne kilometry… Dzięki ich zaangażowaniu możemy dzisiaj wybrać się w rejs po Kanale…


Wielki Kanał nazywany również rzeką transportową, służył do wymiany kulturowej i gospodarczej pomiędzy południem i północą Chin. Miał też duży wpływ na rozwój wielu miast.

Rejs po kanale trwa trochę ponad godzinę… przepływamy wzdłuż uliczek, które wczoraj odwiedziliśmy wieczorem…









Po obiedzie wyruszamy w dalszą podróż.. Szanghaj czeka… 

w drodze do Szanghaju...




Po przejechaniu kilkunastu kilometrów robimy krótki postój nad jeziorem Jing Jia, skąd rozpościera się całkiem przyjemny widok na okoliczną zabudowę biznesową. Robimy kilka zdjęć i ruszamy dalej.

Jezioro Jing Jia



Po godzinie jazdy wjeżdżamy do Szanghaju…

Szanghaj jest największym, a tym samym najludniejszym miastem w Chinach. Położone w delcie rzeki Jangcy stało się największym chińskim ośrodkiem gospodarczym i finansowym.
Nazwę można przetłumaczyć jako „Najdalszy zasięg morza” choć przydomki nadane przez turystów są o wiele ciekawsze – Paryż Wschodu, Królowa Orientu czy moje ulubione – Dziwka Azji. Ostatnia nazwa nawiązuje do początków dziewiętnastego wieku kiedy to w Szanghaju prostytucja była czymś naturalnym. 

Szanghaj




Początkowo Szanghaj był niewielką wioską rybacką, dopiero za panowania dynastii Song w XI wieku zaczęło rozwijać się jako port morski. Oficjalnie za datę założenia miasta uważa się 1553 rok, wówczas miasto otoczono murami. Przez kilka stuleci Szanghaj nie wyróżniał się niczym szczególnym, jego znaczenie jako istotnego ośrodka handlowego odkryli dopiero Europejczycy w XIX wieku. Również Japonia, po wygranej wojnie z Chinami, rozszerzyła swoje strefy wpływów na Szanghaj, powstają wówczas pierwsze fabryki.

Szanghaj



Do pierwszej połowy XX Szanghaj staje się największym centrum finansowym na Dalekim Wschodzie. Nie powinien więc dziwić fakt, że miasto dało schronienie wielu uchodźcom w czasie II wojny światowej – zwłaszcza Żydom. Boom ekonomiczny miasta miał miejsce po 1992 r. i do teraz konkuruje ono gospodarczo z Hong Kongiem.

Podjeżdżamy do Świątyni Nefrytowego Buddy…

Szanghaj - Świątynia Nefrytowego Buddy










Świątynia Nefrytowego Buddy została wzniesiona w 1882 roku w celu przechowania dwóch figur Buddy przywiezionych z Birmy. W czasie rewolucji kulturalnej świątynia uniknęła zniszczenia tylko dzięki sprytowi mnichów, którzy wywieszali portrety Mao Zedonga. 

W Pawilonie Leżącego Buddy przechowuje się dwie figury Buddów. Jedna z nich przedstawia Buddę w pozycji siedzącej, druga w leżącej –  pokryte są białym nefrytem i ozdobione szmaragdem i agatem (przynajmniej ten co siedzi).    

Z kolei w Wieży Nefrytowego Buddy z kolei znajduje się około siedmiu tysięcy zwojów z sutrami. W pozostałych budynkach umieszczono liczne buddyjskie obrazy i rzeźby.





Siedzący Nefrytowy Budda
Leżący Nefrytowy Budda





Ku uciesze gawiedzi… w Świątyni rozpoczęto modły…




Kwaterujemy się w Hotelu Hai Yan i nie zwlekając, wyruszamy na miasto…

Wieczorny spacer po starej części Szanghaju

Po kolacji kierujemy się w stronę nadbrzeża… mamy w planie wieczorny rejs po rzece Huangpu. Podczas takiego rejsu można obserwować całe nadbrzeże miasta, które jest uznane za najbardziej fascynujące w całych Chinach. Panoramę Bund stanowią rewelacyjnie oświetlone siedziby biur, banków i hoteli, Perłowa Wieża Telewizyjna czy inne drapacze chmur.

Szanghaj - rejs po rzece Huangpu
Szanghaj by night...





 
Bund



Ruch panujący na rzece jest ogromny. W ciągu roku pływa po niej ponad 20 tysięcy statków wszelakiej maści. Zresztą ruch na statku też nie mały… Czy całe miasto z nami płynie? Zaprawieni w bojach i nauczeni rozpychania się, bronimy naszej niewielkiej przestrzeni przy barierce… Cóż… Szanghaj nocą wygląda rewelacyjnie, nie ma się co dziwić, że iluminacje na najwyższych budynkach miasta przyciągają na tego typu rejsy rzesze ludzi.







 
W drodze powrotnej do hotelu zaglądamy na pobliską stację metra. Odetchnęliśmy z ulgą widząc angielskie napisy na automatach z biletami i rozpisce lini… Chcemy jutro podjechać do szanghajskiego zoo… Powinno pójść gładko…

plan szanghajskiego metra...


Misję „Panda Wielka” uważam za rozpoczętą… 



Dzień 10 – sobota – 24.09.2016 –  Szanghaj

Z samego rana czeka nas nie lada atrakcja – przejazd najszybszą kolejką na świecie. Maglev w Chinach, bo o niej mowa, jeszcze do niedawna była jedyną taką koleją na świecie… Teraz można się taką przejechać jeszcze w Tokio.
 
Szaghaj
Szanghaj - stacja kolejki Maglev
kolej Maglev
kiedy u nas...?

Maglev w Szanghaju oddano do użytku w 2004 roku. Cała trasa ma raptem dwa przystanki – pierwszy i ostatni…
Kolej może osiągać zawrotną prędkość 430 km/h, choć podczas testów udało się z niej wycisnąć ponad 500 km/h. Do portu lotniczego Szanghaj-Pudong podróż trwa zaledwie 7 minut, a to około 40 km…



Aura pogodowa dzisiaj nam sprzyja, dlatego kolejną atrakcją w dniu dzisiejszym jest wjazd na jeden z najwyższych budynków w mieście – Światowe Centrum Finansowe zwane popularnie „otwieraczem”. Wyglądem faktycznie przypomina otwieracz do butelek…


w oddali Światowe Centrum Finansowe


 
Światowe Centrum Finansowe to po prostu wieżowiec w dzielnicy Pudong, niedaleko Perłowej Wieży Telewizyjnej. Charakterystycznym elementem wieżowca jest otwór w kształcie trapezu. Początkowo miał on być okrągły, ale zbyt wielu osobom kojarzyło się to z flagą Japonii… a Japonia to odwieczny wróg przecież… Oprócz wielu firm czy muzeum, siedzibę tutaj ma też i hotel zajmujący ostatnie piętra budynku. 

Szanghaj





Początkowo chcieliśmy wjechać na Perłową Wieżę Telewizyjną, ale budynek ten jest niższy od siedziby Światowego Centrum Finansowego i mocno zatłoczony przez Chińczyków.

Wjeżdżamy zatem na 100 piętro budynku, jakieś 430 m w górę. Widok potrafi przyprawić o zawrót głowy. Jest to bez wątpienia najlepsze miejsce do zrobienia panoramicznych zdjęć Szanghaju. No chyba, że ktoś ma pecha i niebo zasnuje się chmurami. Przeszklona podłoga powoduje, że zaczynam odczuwać lekkie zawroty głowy… To ci niespodzianka…

spacer po takiej podłodze może przyprawić o zawrót głowy...



W poszukiwaniu restauracji przechadzamy się po dzielnicy Puddong…









Po obiedzie zostawiamy znajomych i ruszamy na samodzielny podbój Szanghaju… Przechodzimy przez Stare Miasto, podglądając życie biedniejszych mieszkańców miasta.

Szanghaj - okolice Starego Miasta







Po półgodzinnym marszu dochodzimy do stacji metra Yuyuan Garden, skąd linią metra numer 10 mamy zamiar dotrzeć do stacji Szanghaj Zoo…

Kupujemy bilety za 6Y/2os i po przejściu kontroli bezpieczeństwa udajemy się na peron. Po przejechaniu 10 przystanków wysiadamy pod kasami szanghajskiego zoo…

Docieramy do stacji metra...







Kupujemy bilety 80Y/2 os. Akurat trwa festiwal motyli wiec drzewa w parku zostały odpowiednio przyozdobione. Zoo oferuje wiele atrakcji zwłaszcza dla najmłodszych. Przyznam szczerze, że spodziewaliśmy się gorszych warunków mając na uwadze mentalność Chińczyków. Zwierzęta mają odpowiednio duże wybiegi, wszystkie gatunki są odpowiednio opisane zarówno po chińsku jak i angielsku, przy każdym „ważniejszym” zwierzaku znajdują się kąciki tematyczne dla dzieci z zagadkami, grami etc.

 
Zoo w Szanghaju








kapibara
panda mała

Naszym celem jest Panda Wielka, do której licząc od głównego wejścia, trzeba pokonać około kilometra. Najbardziej wymagający mogą pokonać tą drogę meleksem, ale spacer jest o wiele ciekawszą opcją - można przynajmniej zrobić rozeznanie terenu.

No i dotarliśmy… Akurat trafiliśmy na porę karmienia, więc pandy nie były na wybiegu tylko w przeszklonym pawilonie. Oczywiście dwie Pandy Wielkie przyciągnęły rzeszę Chińczyków, przecisnąć się przed szybę (swoją drogą niesamowicie brudną), było ciężko… Po dwóch tygodniach w tym kraju potrafimy przepychać się już wręcz perfekcyjnie… tak więc kilka przepychanek i zajęliśmy dogodną pozycję do obserwacji. Jednak zdjęć, z uwagi na tą brudną szybę, do najlepszych nie zaliczymy.

Panda Wielka

wybieg Pandy Wielkiej




Przyszła pora na poznanie pozostałych mieszkańców ogrodu, choć zdajemy sobie sprawę, że wszystkich i tak nie zobaczymy… Ogród zamykają o 17:00 więc musimy wybrać co ciekawsze okazy.





a król, jak to król... ma wszystko w...











Ze stacji metra Szanghaj Zoo kupujemy bilety do stacji Nanjid Road. Chcemy koniecznie zobaczyć najsłynniejszą ulicę handlową w Szanghaju – Nankińską… 

Szanghaj - ulica Nankińska



Znajdują się na niej duże sklepy handlowe, ale także butiki najsłynniejszych projektantów na świecie. Ceny za to potrafią przyprawić o zawrót głowy. Ale co tam znane marki sklepy mamy przecież i w Polsce… Mc`Donalds… hurra… w końcu nie będzie ryżu… Nie, nie mogę narzekać na jedzenie w Chinach, ale jedząc dzień w dzień, na śniadanie, obiad i kolację, ryż każdemu zrobiłoby się przyjemnie widząc Bic Maca…

w końcu nie ryż:-)

Najedzeni, zaglądamy do kilku sklepików… tłumy ludzi… czy całe miasto tu się bawi?

Spacerkiem przechodzimy na słynny deptak zwany Bundem. Jest to promenada ciągnąca się przez 1,5 km wzdłuż zachodniego brzegu rzeki Huangpu… od mostu… do mostu…

Puddong



Spacerując, podziwiamy po zachodniej stronie kolonialną zabudową, budynki w stylu architektury barokowej czy renesansowej. Wschodnia strona z uwagi na znajdujący się tu wał przeciwpowodziowy, nazywana jest „murem zakochanych”.

Historia tej promenady sięga połowy XIX w. W miejscu bagiennego, porośniętego różnoraką roślinnością terenu postanowiono założyć osadę brytyjską. Bagna osuszono, umocniono nadbrzeże, wytyczono nową drogę… Wkrótce zaczęły pojawiać się budynki. 

Z chwilą utworzenia Chińskiej Republiki Ludowej nastąpił upadek budu jako centrum biznesowego i kulturalnego. Budynki zostały zajęte przez instytucje rządowe… Dopiero w latach 80-tych XX wieku zaczęto przywracać nadbrzeżu jego pierwotny charakter. 

Robimy kilka zdjęć i kierujemy się w stronę Starego Miasta.

a jednak działa:-)






Przechodzimy przez wąskie uliczki i po chwili znajdujemy się przy Świątyni Boga Miasta oraz ogrodach Yuyuan Wkoło znajduje się pasaż handlowy więc korzystamy z okazji i wyruszamy na poszukiwania ostatnich pamiątek… Juto wieczorem będziemy już w Pekinie… 

Stare Miasto dopiero wieczorem robi wrażenie… krawędzie budynków są podświetlone… brakuje jeszcze śniegu i prezentów pod choinką…

Szanghaj - Stare Miasto











22:00 zbliża się nieuchronnie… To znak, żeby się ewakuować do hotelu. Po pierwsze, po dziesiątej miasto zamiera… Iluminacje zostają wyłączone z uwagi na oszczędność prądu, sklepikarze rozchodzą się do domów… Po drugie, najważniejsze, metro też kończy kursowanie… a my musimy pokombinować jeszcze z przesiadkami…

Ze stacji Yuyuan Garden, po dwóch przystankach linia nr 10, przesiadamy się na linie nr 12, która dowozi nas w okolice naszego hotelu…

Jeszcze tylko szybkie zakupy na następny dzień w przyhotelowym sklepiku i wyczerpani kładziemy się spać…

Misja Panda Wielka zakończona powodzeniem…


Dzień 11 – niedziela – 25.09.2016 –  Szanghaj / Pekin

Ostatni dzień w Szanghaju... upał... jak sobie pomyślę, że jutro wieczorem będziemy marznąć przy 10 stopniach w Polsce... na samą myśl mi zimno...

Po śniadaniu, swoją drogą hotel zaserwował czarne jajka, podjeżdżamy do centrum Szanghaju. Tu swoją siedzibę ma Muzeum Narodowe.

widok z hotelowego okna...
budynek Muzeum Narodowego

                                        wspomniane czarne jajka:-)                                                                                           wnętrze Muzeum


Muzeum jest uznawana za najlepsze w całych Chinach. Możemy tu podziwiać eksponaty umiejscowione w jedenastu galeriach i trzech salach przeznaczonych na specjalne wystawy. 

Pierwsze piętro przeznaczone zostało na rzeźby z brązu i kamienia i przyznam szczerze, że tu spędziliśmy najwięcej czasu...

Drugie piętro przeznaczono na przedmioty z ceramiki, a trzecie poświęcono malarstwu. Ostatnie piętro z kolei zajmują eksponaty z nefrytu, monety, meble czy przedmioty mniejszości narodowych. Jest więc w czym wybierać...











Nieopodal Muzeum Narodowego znajduje się kolejny ciekawy budynek w mieście, w którym znajduje się Centrum Planowania Miasta. Przechodzimy specjalną galerią, gdzie uliczki celowo przebudowano tak by oddawały stare czasy. W jednej chwili przenosimy się do Szanghaju w roku 1930...


Plac Ludowy w Szanghaju
Szanghaj... 1930 rok...




W budynku Centrum Planowania Miasta mieści się wiele wystaw poświęconych rozwojowi miasta. Można tu zapoznać się z historią, ale również poznać plany dalszego rozwoju. Na trzecim piętrze oprócz niewielkiej salki kinowej znajduje się ogromna makieta przedstawiająca Szanghaj.

Szanghaj okolice Placu Ludowego
 
 budynek Centrum Planowania Miasta
makieta Szanghaju...
...również nocą
Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy... o 16:00 musimy znaleźć się na dworcu kolejowym w Szanghaju skąd odjeżdża nasz szybki pociąg do Pekinu... Ponad 1600 kilometrów w niecałe pięć godzin... Bilet powrotny do Polski wykupiony mamy z Pekinu stąd ten nieco szalony powrót do stolicy... Dreamliner na trasie Szanghaj-Warszawa niestety nie lata... a nam zależało na locie bezpośrednim... 

Zanim jednak wyruszymy w podróż powrotną, zaglądamy na słynne Bund... Widzieliśmy promenadę nocą, zarówno z pokładu statku jak i przy pomocy własnych nóg, szkoda by było nie zobaczyć jej za dnia...

Szanghaj


 


ponoć przynosi szczęście...

Punktualnie o 16:17 odjeżdżamy w kierunku stolicy. W hotelu w Pekinie jesteśmy bardzo późno bo przed północą. 
Hotel znajduje się w niedalekiej odległości od lotniska, rano więc nie powinniśmy mieć stresu, że utkniemy w korku. 

Szybka kąpiel i krótki sen... jutro będziemy już w domu...


Dzień 12 – poniedziałek – 26.09.2016 –  Pekin / Warszawa

Żegnajcie Chiny...
 
O szóstej rano wyruszamy na lotnisko. Wiele niedobrych słów słyszeliśmy o kontroli na chińskich lotniskach więc jesteśmy lekko zestresowani... kontrola rzeczywiście aż za bardzo dokładna... Przechodzimy jednak dość sprawnie mając jeszcze chwilę na rozejrzenie się po butikach.
 
O 8:00 wylatujemy w kierunku Warszawy... smuteczek... Zegarki jeszcze w samolocie przestawiamy, tym razem do tyłu, o sześć godzin... oj chyba odchorujemy taką różnicę czasu...
 
hlip, hlip... 
W samo południe lądujemy w Warszawie... trochę cieplej niż zakładałam... I w zasadzie mogłabym w tym miejscu pisać zakończenie tej przygody gdyby nie incydent jaki spotkał nas przy odbiorze bagażu... Początkowo sądziliśmy, że jedna z naszych walizek nie przyleciała... i gdy mieliśmy składać już reklamację, wprawne oko małżonka dojrzało jakiś zagubiony bagaż ściągnięty pewnie przypadkowo z taśmy i odstawiony w kąt hali. Uff.. pamiątki uratowane... zwłaszcza żołnierze z terakoty... Jakież było nasze zdziwienie gdy po otwarciu walizki okazało się, że jest przekopana... a nasza zapasowa bateria do aparatu wyparowała. W zamian, pewnie na pamiątkę, otrzymaliśmy chiński dokument celny informujący nas o konfiskacie przedmiotu "wielce" niebezpiecznego...
 
Mimo wszystko Chiny mnie urzekły swoją odmiennością od tego co do tej pory widziałam. Zmieniłam swój pogląd o tym kraju jako zacofanej metropolii, bez wątpienia Chiny prześcigają nas i technologicznie i gospodarczo... Fakt... jest dużo ludzi... niezliczona ilość... wszyscy bekają, charkają, przepychają się... dzieci załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne prosto na ulicę przy aprobacie rodziców, w restauracjach wszyscy mlaszczą i siorbią, rzucając resztki jedzenia na podłogę. Owszem... bywa brudno... czasami nawet bardzo... Gratis w komplecie dostajemy wszechobecny smog utrudniający oddychanie. Wszak Pekin obok indyjskiego Delhi to dwie najbardziej zanieczyszczone stolice na świecie. Z drugiej strony są takie dzielnice jak Pudong w Szanghaju, gdzie panuje przepych, gdzie znajdziemy najdroższe marki świata... Wybór należy do nas samych.
Jeżeli kogoś powyższy opis przeraził to Chiny nie są miejscem dla niego... Jednak zabytki i widoki niejednokrotnie zapierają dech w piersi i choćby dla nich warto znieść wszystkie inne niedogodności związane z podróżą.
 
KONIEC


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz