Słowenia… jeden z mniejszych, ale
jednocześnie najpiękniejszych krajów na mapie Europy… Przyjazd w te rejony był
podyktowany chęcią zdobycia najwyższego szczytu Triglava, uważanego przez
Słoweńców za górę narodową. Planując wyprawę, nie miałam pojęcia, że krajobrazy
Słowenii będą tak urzekające, ludzie tak przyjaźni, a ceny tak wysokie;-)
BLED
Po całonocnej jeździe przez Czechy i Austrię o dziwo bez korków czy zatorów na przejściach granicznych w związku ze wzmożoną kontrola covidową, bladym świtem dotarliśmy do celu… Trochę zbyt wcześnie, pokój mamy dostępny dopiero od 14.00. Szybka decyzja… skoro jutro wychodzimy na Triglav następnego dnia w nocy, to wypadałoby zrobić rekonesans parkingów w Triglavskim Parku Narodowym i znaleźć początek naszego szlaku. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy… Pierwsze spojrzenie na Alpy Julijskie… łatwo nie będzie, a góry które wyrastają przed nami to tylko mały przedsmak tego co nas jutro czeka.
Pozostały czas spędzamy nad
Jeziorem Bled uważanego za turystyczną perełkę Słowenii. To jezioro mimo iż polodowcowej
jest wyjątkowo ciepłe, temperatura wody jest taka sama jak morza śródziemnego…
Krajobraz jest niezwykle malowniczy… Mała wysepka na środku jeziora, zamek na
skale, dookoła alpejskie szczyty…
Zamek na skale… Blejski Grad… już sama nazwa rozpala zmysły eksploratora zamkowych
wnętrz. Zostawiam moich współtowarzyszy wyprawy nad jeziorem i sama wspinam się
na wzgórze, żeby zwiedzić najstarszą warownię Słowenii. A widoki z tarasów
zamkowych na okolicę są naprawdę imponujące.
Blejski Grad swoje początki
datuje na X wiek, gdy ówczesny cesarz Henryk II podarował ów teren Biskupowi
Albuinowi. Obecnie w jego wnętrzach mieści się muzeum regionalne oraz punkty
gastronomiczne.
MATAVUN / POSTOJNA / PREDJAMA / LUBLANA
Wstajemy dość wcześnie, plan na
dzisiaj mamy dość ambitny… Pomijając misję w postaci poszukiwania magnesu na
lodówkę z obrazkiem Triglava, chcemy trochę pozwiedzać. Jutro bowiem czeka na
nas ciepły Adriatyk i eksploracja chorwackich miasteczek. Ale to jutro… Dzisiaj
trzeba wycisnąć jak najwięcej się da ze Słowenii…
Na pierwszy ogień wybieramy, wpisane
na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, Jaskinie Szkocjańskie. Niestety z uwagi
na ochronę jaskini, w większości komór obowiązuje zakaz fotografowania.
Od samego początku jaskinia powala
swym ogromem… podziemny kanion rzeki Reka… most zawieszony na wysokości 50
metrów, tajemniczość… mroczność… Czuję się chwilami jak na planie filmowym
Władcy Pierścieni…
Szkocjańskie jaskinie wywarły na nas
niesamowite wrażenie, ale zachwyt jaki towarzyszył nam na każdym kroku
zwiedzając Jaskinię Postojną pozostanie w pamięci już chyba do końca życia.
Jaskinia Postojna to 24 kilometrowy labirynt tras, przejść oraz komnat. Jest jednym z wielu przykładów form krasowych, ale bez cienia wątpliwości jednym z najpiękniejszych na świecie. Ogromna liczba i różnorodność form krasowych jest naprawdę rzadko spotykana.
Zwiedzanie
zaczynamy na peronie elektrycznej kolejki, którą pokonujemy pierwsze
dwa kilometry. Dalszą trasę pokonujemy pieszo. Spacer wśród ogromnych
stalagmitów i stalaktytów jest niesamowitym przeżyciem.
Zwiedzanie Postojnej to tak jak z dobrym thrillerem.. w miarę upływu czasu napięcie rośnie. Po przejściu kilkunastu komór, na koniec dostajemy prawdziwą perłę... a właściwie brylant, symbol jaskini...
Zwiedzanie Postojnej to tak jak z dobrym thrillerem.. w miarę upływu czasu napięcie rośnie. Po przejściu kilkunastu komór, na koniec dostajemy prawdziwą perłę... a właściwie brylant, symbol jaskini...
W
cenie łączonego biletu do jaskini mamy również opłacony wstęp na
pobliski zamek. Predjamski Grad to największy zamek jaskiniowy na
świecie wpisany do Księgi Rekordów Guinnessa.
Pierwsze założenie obronne powstało w tym miejscu juz w XII wieku, później na przestrzeni lat, stopniowo przystosowywano wnętrze jaskini do funkcji użytkowych.
Pierwsze założenie obronne powstało w tym miejscu juz w XII wieku, później na przestrzeni lat, stopniowo przystosowywano wnętrze jaskini do funkcji użytkowych.
W XV wieku zamek był siedzibą
legendarnego barona-rozbójnika Erazma Lüggera, który niczym
Janosik lub Robin Hood, okradał bogatych, a łupy rozdawał biednym.
Kolejni właściciele rozbudowali warownię, która dziś stanowi nie lada atrakcję turystyczną.
Kolejni właściciele rozbudowali warownię, która dziś stanowi nie lada atrakcję turystyczną.
Nasza
podróż po uroczej Słowenii powoli dobiega końca... Na zakończenie dnia
jedziemy do stolicy kraju Lublany. Tam pożegnamy naszą towarzyszkę
podroży, która wraca do Polski, a my pojedziemy dalej przed siebie...
Lublana
oferuje turystom wiele atrakcji. Niestety z uwagi na późną porę udało
nam się zaledwie pospacerować po starym mieście i wdrapać na wzgórze
zamkowe. Dobre i to... zawsze można tu wrócić...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz