poniedziałek, 28 lipca 2014

KORONA GÓR POLSKICH - TURBACZ (1310 m n.p.m.)



6. TURBACZ (1310 m.n.p.m.)– 05.07.2014 r. 


Nowy Targ Kowaniec – Bukowina Waksmudzka – Schronisko na Turbaczu - Turbacz


Na szósty co do wysokości szczyt Korony Gór Polski wybieramy się szlakiem zielonym z Nowego Targu. Od innych ma wyróżniać się ładniejszymi widokami na Podhale i Tatry, choć droga na szczyt jest bardziej męcząca bo i szlak bardziej stromy… Ponieważ temperatura dla mocno owłosionych czworonogów jest niekorzystna (26 stopni w cieniu to zdecydowanie za dużo jak dla berneńczyka na taki wysiłek) postanawiamy zmęczyć się sami, choć wiemy po Śnieżniku, że przy innej aurze pies spokojnie dałby radę wejść na szczyt.


Samochód można zostawić na dwóch parkingach w Kowańcu lub na poboczu asfaltowej drogi na początku szlaku. Zielony szlak rozpoczyna się przy dolnej stacji wyciągu narciarskiego na Długiej Polanie… Stąd mamy dwie godziny marszu…



Początkowo szlak prowadzi drogą asfaltową. Od mostu, u zbiegu dolin, trasa zaczyna wznosić się po stromym stoku… mijamy mrowisko z gigantycznymi mrówkami… przyspieszam, bo jakoś nie mam ochoty na bliższe spotkanie… Pnąc się po osuwających kamieniach w górę, co chwilę musimy odganiać od siebie rój much… Mapa w tym momencie staje się nieodzownym przedmiotem służącym jako łapka na owady… Skąd ich się tyle wzięło? Czy ja wyglądam jak kupa – zadaję sobie głośno pytanie, na co małżonek bez zbytniego zastanowienia odparował: wiesz… do perfumy nie lecą… I już miał dostać potężnego kuksańca, ale dostrzegłam, że nad nim znajduje się równie dużo owadów… heh…


Nazwa  najwyższego szczytu Gorców pochodzi najprawdopodobniej z gwary, a pierwotnie nazywano go Trubaczem od nazwy instrumentu pasterskiego.


Szlak pnie się w górę, po chwili wchodzimy na pierwszą z wielu polan jakie dziś miniemy… Za nami pierwsza panorama Tatr… Idziemy dalej szerokim traktem…

 
 

Dochodzimy do polany Brożek (969 m. n.p.m), gdzie oprócz kilku bacówek znajduje się sanktuarium św. Maksymiliana Kolbego, charakteryzujące się trzema drzewami wbitymi do ziemi "do góry nogami"... Koniecznie trzeba się odwrócić… Z tego miejsca rozpościera się wspaniała panorama na sąsiadujące pasma górskie, a że widoczność dzisiaj jest rewelacyjna, to możemy w oddali obserwować Babią Górę…



Po chwili marszu  znaleźliśmy się na polanie o zgoła dziwnej nazwie Sralówki (1026 m. n.p.m). Wiele osób nie ma ochoty rozmyślać nad pochodzeniem tej nazwy… a właściwie to czemu nie… nazwa pochodzi od nazwiska gospodarza, który zamieszkiwał te terenu przez II wojną światową – Sobka Srala… a co myśleliście...? Trasa biegnie dalej samym krańcem polany, następnie krótki odcinek pokonujemy lasem, by po chwili marszu znaleźć się na rozległej hali – Bukowinie Waksmudzkiej (1103 m. n.p.m). Krajobraz wypełniają licznie postawione bacówki, ponoć część z nich można wynająć… 









Na polanie Długie Maki zbiegają się trzy szlaki i tak oznakowaną trzema kolorami drogą dochodzimy do schroniska na Turbaczu. Schronisko to znajduje się na wysokości 1283 m n.p.m. na skraju Polany Wolnica, a z tarasu przed wejściem rozpościera się wspaniały widok na Pieniny i Tatry.







Wielu turystów mylnie sądzi dochodząc do schroniska, ze zdobyło Turbacz… nic bardziej mylnego… Ze schroniska wchodzimy na Główny Szlak Beskidzki (czerwony) i po 10 minutach jesteśmy na szczycie Turbacza.



Droga na szczyt...
 

Na szczycie stoi kamienny obelisk oraz żelazny krzyż z datami 1945-1985. Las na wierzchołku jest mocno zniszczony dzięki czemu możemy podziwiać wspaniałe widoki w kierunku północnym i zachodnim. W czasach II wojny światowej na szczycie odbywały się walki partyzanckie, a w schronisko było azylem dla wielu patriotów.

Szczyt Turbacza (1310 m n.p.m.)
 
 


Wracamy do schroniska i chwilę odpoczywamy…


Schodzimy z Turbacza po własnych śladach… Jeszcze musimy odebrać nasze dzisiejsze pasażerki, które towarzyszyły nam w drodze, a które porzuciliśmy w słynnym kurorcie jakim jest Rabka Zdrój…

Restauracja "Zdrojowa" w Rabce Zdrój...

Poszukiwania kuracjusza zakończone fiaskiem...
A w Rabce Zdrój… Rodzicielka z koleżanką postanowiły podzielić los typowej kuracjuszki i znaleźć jakiegoś kuracjusza… niestety bez efektu. Rozczarowane choć widocznie rozbawione, zabieramy do domu…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz