niedziela, 17 lipca 2022

IRAN – Tajemnicza Perła Orientu

Perła Orientu jak mawia się o Iranie to niezwykle tajemniczy, a zarazem egzotyczny kraj. Wspaniałe zabytki przenoszą nas w przeszłość, tym samym pozwalając poczuć się jak w krainie z tysiąca i jednej nocy. Gwarantowana pogoda, przepyszna kuchnia, niezwykle życzliwi mieszkańcy… to wszystko powoduje, że choć dawna Persja nie jest popularnym kierunkiem wyjazdowym, z pewnością warto się tu znaleźć i poczuć na własnej skórze klimat tego miejsca. 

 

TEHERAN - 02.07.2022 r.

Teheran leżący u stóp masywu górskiego Elbrus jest największym miastem w Iranie… ba! podobno to największe miasto na całym Bliskim Wschodzie… Hałas i smog mogą początkowo przytłaczać, jednak na turystów czeka w tej tętniącej życiem metropolii, wiele atrakcji. To właśnie w stolicy kraju znajdują się najlepsze muzea, piękne parki niezwykłe bazary.

Do obowiązkowych punktów zwiedzania zaliczyć należy Wieżę Wolności, Muzeum Archeologiczne z mumiami solnymi, Pałac Golestan…

Co istotne, dzięki bliskiemu sąsiedztwu gór, w Teheranie nie jest tak gorąco jak w pozostałej części kraju… raptem 40 stopni w cieniu…

 

















Damavand - wyprawa na najwyższy szczyt IRANU - 04.07.2022 r. - 07.07.2022 r.

Damawand wznoszący się na wysokość 5610 m n.p.m. jest nie tyle najwyższym szczytem Iranu, ale również najwyższym wulkanem całej Azji. Tym samym zalicza się Damawand do tzw. Volcanic Seven Summits czyli najwyższych wulkanów na kontynentach świata.

Do wyjazdu przygotowywałam się kondycyjnie od ponad dwóch miesięcy i o ile góra nie jest trudna technicznie, to wysokość robi swoje i pokonała już niejednego miłośnika kolekcjonowania górskich szczytów. Reakcji organizmu na wysokość nie da się wytrenować, kluczem do sukcesu jest odpowiednia aklimatyzacja…  Warto też pamiętać, że wulkan jest wciąż aktywny i raz na jakiś czas wydobywają się z jego wnętrza opary siarki o nieprzyjemnym zapachu.

Dzień 1

Obóz I - Rineh – 2000 m n.p.m.

Zdobywanie najwyższego wulkanu Azji rozpoczynamy w miejscowości Rineh będące bazą wypadową dla wszystkich chcących zmierzyć się z górą... Dojeżdżamy do niej z Teheranu wijącą się górskimi serpentynami drogą. W miasteczku znajduje się schronisko górskie, w którym spędzimy dzisiejszą noc. Pora jest dość wczesna więc poświęcamy czas na integrację z pozostałymi wspinaczami.

To też czas na załatwienie formalności czyli pozwolenia / permitu wejścia na Damavand. Trzeba je mieć cały czas przy sobie, zdarzają się bowiem kontrole.






 

Dzień 2

Obóz I - Rineh – 2000 m n.p.m.

Obóz II - Meczet Al Zaman – 3000 m n.p.n.

Obóz III - Bargah – 4200 m n.p.m.

Po całkiem smacznym śniadaniu pniemy się w górę. Naszym kolejnym punktem wyprawy jest malowniczo położony na wysokości 3000 m n.p.m. meczet Al Zaman. Jeżeli ktoś ma bardzo dużo czasu może ten odcinek pokonać na piechotę, ale praktycznie wszyscy wspinający się na Damavand pokonują ten odcinek terenowym samochodem. Dopiero spod meczetu Al Zaman rozpoczyna się właściwy szlak na szczyt.

Chwila na odpoczynek i ruszamy dalej… do schroniska Bargah… a do przejścia mamy sporo, ponad tysiąc metrów przewyższenia. Nasze bagaże główne zostają załadowane na grzbiety mułów, a my powolnym krokiem, noga za nogą, osiągamy coraz wyższy pułap.

Do schroniska Bargah dochodzimy późnym popołudniem. Klimat jaki tu panuje jest niepowtarzalny, jednak nie siedzimy zbyt długo. W nocy rozpoczynamy atak szczytowy, kto mądry ten pójdzie na kilka godzin się zdrzemnąć. Choć spanie na wysokości 4200 metrów nie należy do przyjemnych. Do tego wszystkiego psuje się pogoda...














Dzień 3

Schronisko Bargah – 4200 m n.p.m.

DAMAVAND – 5610 m n.p.m.

Schronisko Bargah – 4200 m n.p.m.

Meczet Al Zaman – 3000 m n.p.m.

Nastał moment ataku szczytowego… przed nami bardzo długie podejście… ponad 1400 metrów do pokonania na takiej wysokości to sporo… wychodzimy w nocy, tak by we wczesnych godzinach rannych zdobyć szczyt.

Na wysokości 5400 m n.p.m. większość skał przybiera zielonożółte barwy, a nasz zmysł powonienia zaczyna być drażniony przez opary siarki. Nie dość, że ledwo łapiemy powietrze z uwagi na wysokość, to dodatkowo jest ono mocno „gryzące” w gardło. Niestety temperatura odczuwalna to minus dwadzieścia stopni, do tego silne porywy wiatru dochodzące do 80 km na godzinę... Nie tym razem... Góra pozostaje nie zdobyta. Zawracam z wysokości 5400 m.n.p.m.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz